Nie taki znów nieświadomy - Epilog

Słońce zachodziło, rozlewając złotawą poświatę po dachach Paryża. Na zalanej światłem kopule Bazyliki Sacré-Cœur na wzgórzu Montmartre siedziały dwie istoty – drobny Chińczyk ubrany w zieloną zbroję i okrągły kapelusz oraz jeszcze drobniejsza Chinka w ognistym qipao. Byli całkowicie niewidoczni dla turystów, którzy wpatrywali się w malowniczy zachód słońca i panoramę miasta, całkowicie ignorując piękno rozświetlonej bazyliki.
- Będzie mi brakowało Wayzza – wyznał Jadeitowy Żółw.
- Mistrzu, jest jeszcze czas, żebyś zmienił zdanie – szepnęła Smocza Pani.
- Nie, Sabine. Jestem już za stary. Czas odpocząć… Czas, żebym odnalazł moją Marianne. Miracula będą bezpieczne z tobą. Będziesz doskonałym Strażnikiem. Urodziłaś się w roku Smoka, nie mogło być lepiej.
- Ale muszę się jeszcze tak wiele nauczyć.
- Przecież nie przerywamy szkolenia. Jak już wspomniałem, byłaś moją najlepszą uczennicą…

KONIEC
*Tym razem już na serio koniec tej historii (choć nie wykluczam sequelu… Kiedyś…)

---
Nie taki znów nieświadomy cz. 19  <-  Poprzednia część 

Komentarze

Popularne:

Rozdział 1 - "Na południe"

Ta Noc - cz.20

Ta Noc - cz.19

Ta Noc - cz.18

Ta Noc - cz.17