Nie taki znów nieświadomy - Epilog
Słońce zachodziło, rozlewając
złotawą poświatę po dachach Paryża. Na zalanej światłem kopule Bazyliki Sacré-Cœur
na wzgórzu Montmartre siedziały dwie istoty – drobny Chińczyk ubrany w zieloną
zbroję i okrągły kapelusz oraz jeszcze drobniejsza Chinka w ognistym qipao.
Byli całkowicie niewidoczni dla turystów, którzy wpatrywali się w malowniczy
zachód słońca i panoramę miasta, całkowicie ignorując piękno rozświetlonej bazyliki.
---
Nie taki znów nieświadomy cz. 19 <- Poprzednia część
- Będzie mi brakowało Wayzza –
wyznał Jadeitowy Żółw.
- Mistrzu, jest jeszcze czas,
żebyś zmienił zdanie – szepnęła Smocza Pani.
- Nie, Sabine. Jestem już za
stary. Czas odpocząć… Czas, żebym odnalazł moją Marianne. Miracula będą
bezpieczne z tobą. Będziesz doskonałym Strażnikiem. Urodziłaś się w roku Smoka,
nie mogło być lepiej.
- Ale muszę się jeszcze tak wiele
nauczyć.
- Przecież nie przerywamy
szkolenia. Jak już wspomniałem, byłaś moją najlepszą uczennicą…
KONIEC
*Tym razem już na serio koniec tej historii (choć nie wykluczam
sequelu… Kiedyś…)
---
Nie taki znów nieświadomy cz. 19 <- Poprzednia część
Komentarze
Prześlij komentarz