To tylko pozory - cz.16
(16) - Najprawdziwszy pierwszy pocałunek
- Nie masz wrażenia, że oni nie bardzo wiedzieli, co mogą zrobić z tymi swoimi pieniędzmi? – spytała Marinette, kiedy weszła do kolejnego gabinetu wyłożonego drewnem i z tak bogato zdobionymi ścianami, że nawet wolała nie wyobrażać sobie ceny wykończenia tego wnętrza. Nie mówiąc już o wyposażeniu i meblach!
––
- Nie masz wrażenia, że oni nie bardzo wiedzieli, co mogą zrobić z tymi swoimi pieniędzmi? – spytała Marinette, kiedy weszła do kolejnego gabinetu wyłożonego drewnem i z tak bogato zdobionymi ścianami, że nawet wolała nie wyobrażać sobie ceny wykończenia tego wnętrza. Nie mówiąc już o wyposażeniu i meblach!
- No, byli bogaci, to sobie
szaleli. – Adrien wzruszył ramionami.
- Wiesz, może nie jestem jakaś
strasznie bogata, ale trochę pieniędzy mam. I raczej nie wydawałabym tyle kasy
na zbytek.
- My teraz wydajemy na
elektronikę i gadżety. Oni wydawali na złocone meble. Ktoś tu zdecydowanie miał
słabość do kryształowych żyrandoli. Z pewnością tanie nie były.
- Jak sobie przypomnę inne
pałace, to zaczynam podejrzewać, że oni się wzajemnie prześcigali, kto wyda
więcej forsy na dom. To znaczy pałac.
- Tak już mieli. A my możemy
cieszyć oczy, zwiedzając teraz te wspaniałe wnętrza. Na szczęście nie musimy tu
mieszkać...
- Myślisz, że dałbyś radę
mieszkać w takim domu?
- Chyba nie – przyznał. – Za dużo
tego wszystkiego. No i miałbym wszędzie strasznie daleko. Wyobraź sobie, że
chciałbym cię o coś nagle zapytać. Masz pojęcie, ile kilometrów musiałbym
zrobić, żeby cię znaleźć w którymś z pokoi?
Marinette stłumiła w sobie te
dziwne motyle, które nagle się rozszalały w jej brzuchu po tych słowach.
Świadomie czy nieświadomie, ale Adrien malował właśnie obrazek ich wspólnej
przyszłości. A sam przecież powiedział, że udawanie zaczynają jutro… Motyle
były więc całkowicie uzasadnione.
- Prościej pewnie byłoby do mnie
zadzwonić. I zainstalować w telefonie GPSa – odparła po chwili, lekko
zarumieniona.
- Przydałaby się od razu funkcja
z udostępnianiem lokalizacji, bo moglibyśmy się szukać nawzajem godzinami… -
dodał, a ona zachichotała.
- Tutaj naprawdę można się
zgubić. Straciłam już rachubę, który salon mijamy, do kogo on należał i co kto
w nim robił.
- Ponoć jest tu nawet kaplica.
- Ciekawe, czy dotrzemy do niej
przed wieczorem – mruknęła ironicznie, mijając ogromną klatkę schodową i
skręcając w galerię, ciągnącą się wzdłuż bocznego skrzydła. – O Jezu… Kolejny
korytarz…
Adrien zajrzał jej przez ramię i
zachichotał.
- Chcesz obejrzeć te obrazy i
rzeźby, czy lecimy od razu do Muzeum Napoleona? – zapytał, kiwnąwszy w lewo.
- Zastanawiam się – mruknęła. –
Oceniam kilometry w nogach i ile jeszcze przed nami. Zabrał ktoś plan
zwiedzania? – spytała, rozglądając się za Nino.
I wtedy właśnie straciła grunt
pod nogami.
Nino widział to wszystko w
zwolnionym tempie – jak zawsze, kiedy coś się działo. Jego podopieczni stali na
środku korytarza, zastanawiając się czy iść dalej korytarzem i zwiedzić
galerię, czy skręcić w lewo. Nagle z Muzeum Napoleona wylała się wycieczka
szkolna, która prąc całym tłumem z rozszczebiotanymi nastolatkami na czele,
władowała się prosto w Marinette, zwalając ją z nóg. Jemu zaś zastąpiła drogę,
uniemożliwiając mu dotarcie do dziewczyny, mimo że ruszył na pomoc, zanim nawet
zaczęła tracić równowagę.
Tymczasem stojący obok Adrien
zareagował instynktownie. Chwycił Marinette, ratując ją przed upadkiem. W
chwili, kiedy jego ręce objęły ją w talii, czas jakby się zatrzymał, a
otoczenie rozmyło się w niebycie. Dla niej istniały teraz tylko wpatrzone w nią
niesamowicie zielone oczy oraz jego ramiona obejmujące ją ciasno. Choć nie na
tyle ciasno, żeby tłumaczyło to, dlaczego oddychanie stało się nagle tak
trudne… Jego świat zaś kończył się na jej niebieskich oczach, a gdy usłyszał
jej westchnienie, spojrzał na jej usta i wtedy jego mózg wyłączył logiczne
myślenie. Jedyne, o czym był w stanie myśleć, to co by było, gdyby ją
pocałował. Tu i teraz. Marinette zabrakło tchu, kiedy zauważyła, na czym Adrien
skupił wzrok. Odruchowo oblizała wargi, a on pochylił się w jej stronę.
- Jesteście cali? – odezwał się
nagle Nino, który wreszcie się do nich dopchał.
Spojrzeli na niego nieprzytomnie,
jakby żadne z nich nie rozumiało, skąd on się tam wziął.
- Przykro mi, że muszę zrujnować
wam cały plan trzymania się z daleka, ale nie mogę dopuścić do tego, żeby znowu
doszło do podobnego incydentu – dodał, doskonale domyślając się, co właśnie
przerwał. – Mimo wszystko twój ojciec płaci mi za ochronę ciebie, Adrien.
- Jasne, chłopie… Rób swoje –
mruknął przyjaciel, wypuszczając niechętnie Marinette z objęć. Zerknął na nią
niepewnie, wciąż myśląc o tym, jak niewiele brakowało, żeby ją pocałował. – W
porządku, Mari?
- W najznakomitszym porządku –
odpowiedziała ze względną beztroską. – Dziękuję za ratunek…
- Polecam się na przyszłość,
Moja Pani… - Uśmiechnął się szeroko Adrien.
- Jednak wolałem być dalej i tego
nie słuchać… - skomentował pod nosem Nino, na co oni tylko się roześmiali.
- To co? Muzeum Napoleona? –
spytała Marinette.
- Jeśli tylko nie masz traumy po
tamtej wycieczce szkolnej, to możemy iść – zgodził się Adrien.
- Żadnej traumy. Kostki też całe.
Mogę iść.
- Pewnie nawet nie zauważyli na
kogo wpadli. Założę się, że połowa tamtych dzieciaków należy do twoich
najzagorzalszych fanów.
- Tylko połowa? – Uśmiechnęła
się, podnosząc ironicznie brew. – Przynajmniej masz dowód na skuteczność metod
Tikki.
- Z drugiej strony, gdyby nie jej
sposoby na twoją anonimowość, nie zostałabyś stratowana.
- No, widzisz… Są też i wady
wyglądania jak przeciętna dziewczyna.
- Nie wyglądasz jak przeciętna
dziewczyna – zaprzeczył Adrien, przepuszczając ją w drzwiach. Nie mógł się
jednak powstrzymać i przy okazji dotknął delikatnie jej pleców.
Marinette zarumieniła się lekko,
ale nic nie powiedziała. Skupiła się na utrzymaniu równego kroku i zachowania
pozorów zwiedzania wystawy poświęconej Napoleonowi Bonaparte. Znów te pozory!
Patrzyła na kolejne pomieszczenia i eksponaty niewidzącym wzrokiem, zaś myśl
zajęła rozpamiętywaniem tego, co wydarzyło się w korytarzu, zanim tu weszli.
Granica między prawdą a fikcją zatarła się już dawno, a słowa Adriena o tym, że
udawanie zaczynają dopiero jutro, teraz tylko przeszkadzały we właściwym
zinterpretowaniu tamtej sceny. Bo gdyby tak było, oznaczałoby to, że Nino
przeszkodził im w najprawdziwszym pierwszym pocałunku.
––
Komentarze
Prześlij komentarz