Miraculum FanFiction: Luka - cz. 11
Tikki i Plagg wyswobodzili się ze swoich kryjówek i
polecieli na spotkanie Wayzzem, kwami Mistrza Fu. Marinette śmiało weszła do
środka, ale Adrien poczuł się nieco oszołomiony. Czy on kiedyś nie pomógł temu
starszemu mężczyźnie podnieść się z chodnika?
- Dzień dobry. – przywitał się cicho.
- Dzień dobry, Czarny Kocie. – odpowiedział Mistrz Fu.
Marinette już siedziała na macie i patrzyła pytająco na
Adriena, czekając aż usiądzie obok niej. Z lekkim ociąganiem, wreszcie usiadł.
Nie spuszczał wzroku z Mistrza Fu.
- Skąd u ciebie taka nieufność? – zapytał Mistrz Fu.
- Nie jestem nieufny. – zaprzeczył Adrien. – Tylko nieco
zdziwiony. Ja… Ja pana pamiętam.
- Och, to bardzo mi miło. – uśmiechnął się Fu. – Spotykasz w
swoim życiu tak wiele osób, że czuję się zaszczycony, słysząc, że nasza
pięciominutowa znajomość zapadła ci w pamięć.
- Czy, czy to wtedy dał mi pan miraculum?
- Zrobiłem to później. Ale wtedy dowiedziałem się, że jesteś
właściwą osobą, która powinna je otrzymać.
- Czyli to był taki test?
- Poniekąd. Zresztą Biedronka też została poddana podobnemu
testowi. Wiecie… jako Strażnik muszę bardzo ostrożnie dobierać osoby, którym
powierzam miracula. Wystarczy, że jedno wpadło w złe ręce, a ile mamy przez to
kłopotów.
- Marinette mówiła, że podobno dwa miracula zaginęły. –
powiedział Adrien, z trudem powstrzymując się od zadania bardziej nurtujących
go pytań. Trochę bał się dotrzeć do tematu Władcy Ciem, bo mógłby usłyszeć ostateczne
potwierdzenie swoich obaw.
- Tak jest. Opowiedziałem Marinette o zaginięciu księgi i
dwóch miraculów. Ćmy i pawia. Podejrzewam, że są w posiadaniu tej samej osoby.
- Ale pewności pan nie ma! – Adrien chwycił się nadziei, jak
tonący brzytwy.
- Pewności nie mam. – przyznał Mistrz Fu. – Ale nie zwalnia
nas to z obowiązku zachowania pełnej ostrożności. Szczególnie ciebie, mój
chłopcze.
- Mistrzu, czy mógłbyś pokazać Adrienowi zdjęcie miraculum
pawia? – zapytała Marinette.
- Oczywiście, że mógłbym. A czemu cię ono interesuje?
- Sam nie wiem. – odpowiedział Adrien. – Kiedy Marinette mi
wspomniała o nim, zaczęło mnie męczyć jakieś takie nieokreślone przeczucie. Nie
wiem, może je gdzieś widziałem? Nie umiem tego nazwać…
Mistrz Fu spojrzał na niego uważnie, po czym wstał i poszedł
po swój telefon. Po chwili znalazł odpowiednią stronę świętej księgi.
- Proszę, Czarny Kocie. – pokazał Adrienowi zdjęcie.
- Hej, ja to już widziałem! – wyrwało się Plaggowi.
- Ja chyba też… - szepnął Adrien, któremu nagle zrobiło się
słabo z wrażenia.
- Pamiętasz, młody? Tam w sejfie! – przypomniał Plagg. –
Jakieś inne drobiazgi tam były. Niech no sobie przypomnę… Książka o Tybecie i
jakaś ulotka z hotelu.
- Zdjęcie mojej mamy… I zapinka… Taka, jak ta tutaj…
- Tybet? – podchwyciła Marinette. – Twój tata powiedział, że
znalazł tę księgę, jak podróżował z twoją mamą po Tybecie!
- Nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek tam byli. –
odpowiedział z namysłem Adrien. – Ale w sumie tak często ich nie było w domu,
że równie dobrze mogli być kiedyś w Tybecie.
- Mistrzu… - Marinette zwróciła się do Fu. – Rozmawialiśmy z
Adrienem na temat… Hm… Władcy Ciem. – Adrien spojrzał na nią z przestrachem.
Nie był gotowy na zadanie tych pytań, a Marinette sama zaczęła ten temat!
- Nie obawiaj się, Czarny Kocie. Nigdy nie możemy bać się
prawdy. – Mistrz Fu zwrócił się do Adriena, widząc, że pobladł po pytaniu
Marinette.
- Nie byłbym tego taki pewien. – mruknął Adrien.
- Widzę w was obojgu bardzo dużo obaw, które mają swe źródło
we Władcy Ciem. – oznajmił poważnie Mistrz Fu. – Nie możecie pozwolić, żeby
strach przed prawdą zaciemnił wam postrzeganie świata. Jeśli zamkniecie oczy na
prawdę, choćby tę najgorszą, może wam umknąć ważne ostrzeżenie przed
niebezpieczeństwem. A to będzie oznaczać ostateczną porażkę. Musicie być
świadomi! I musicie sobie ufać nawzajem. Mówiłem to już Marinette, kiedy chcąc
chronić ukochaną osobę, zataiła przede mną informację, skąd ma książkę.
- Chciałaś mnie chronić? – zapytał cicho Adrien, na co
Marinette natychmiast się zaczerwieniła. Tym razem nie wstydziła się swoich
uczuć przed Mistrzem Fu. Było jej wstyd, że ukryła wtedy prawdę. A tyle się
nagadała wcześniej o prawdomówności.
- Mówiłam ci, że myślałam, że to ty jesteś Władcą Ciem. –
mruknęła, patrząc na niego żałośnie.
- Ale nie powiedziałaś, że nakłamałaś przy okazji… -
skomentował z uśmiechem, mrugając do niej.
- Och, już nigdy mi tego nie zapomnisz, prawda? – zamknęła
oczy.
- Wiesz, dobrze wiedzieć, że jednak masz jakieś słabości. –
uśmiechnął się do niej szeroko i pocałował ją w policzek. Zarumieniła się – tym
razem z zadowolenia.
Mistrz Fu przyglądał im się z zaciekawieniem. W całkowitym
milczeniu.
- Jak już mówiłem. Musimy sobie ufać. Tylko tak możemy
pokonać Władcę Ciem. Jeśli prawdą jest, że jest nim twój ojciec, musimy być
szczególnie ostrożni. To, co się niedawno wydarzyło może bowiem dowodzić, że on
celowo chciał zmylić Biedronkę i Czarnego Kota co do swojej tożsamości. A to
oznacza, że może się domyślać, kim jesteście… Zdajecie sobie sprawę z powagi
sytuacji?
- Wiem, wiem, że jestem szczególnie narażony. Tata może do
mnie wejść w każdej chwili. Może bezpieczniej będzie oddać ci moje miraculum,
Mistrzu? Może powinieneś znaleźć innego Czarnego Kota? – zaproponował Adrien i
nagle zrobiło mu się potwornie żal tych chwil spędzonych z Biedronką i
Marinette. I utraty towarzystwa Plagga.
- Biedronka jest narażona nawet bardziej. – odpowiedział mu
Mistrz Fu, uważnie ich obserwując. – Nie sądzisz, że jak twój ojciec dowie się
o waszym uczuciu, nie zawaha się wykorzystać syna, żeby dotrzeć do Biedronki i
jej miraculum?
- Nie! – wykrzyknęła Marinette. – Nie mogę na to pozwolić!
Wystarczy, że tamta straszna scena z Lisicą śni mi się po nocach!
Adrien objął ją szybko ramieniem. Przypomniał sobie, jak
Biedronka już zaczęła ściągać kolczyki, byleby uratować Adriena – a raczej jego
iluzję – przed upadkiem z wieży Eiffle’a.
- Sama widzisz, Biedronko. – powiedział Mistrz Fu. – Bardzo
łatwo do ciebie dotrzeć przez twoją słabość do Adriena.
- A gdyby tak wprowadzić w błąd Władcę Ciem? – wpadła nagle
na pomysł Marinette. – Tak jak on nas oszukał, wysyłając na siebie akumę, my
moglibyśmy go zmylić co do naszych tożsamości!
- Jak? – zainteresował się Adrien. Mistrz Fu uśmiechnął się
nieznacznie.
- Pomyśl, Adrien. Jeśli go przekonany, że jesteśmy parą…
- Bo jesteśmy, Marinette! – wtrącił Adrien.
- No, ale twój tata nie wie, bo jeszcze im nie powiedziałeś…
- mruknęła cierpko, ale zaraz mrugnęła do niego okiem, żeby dać mu do
zrozumienia, że był to żarcik. – Więc, jeśli przekonany twojego tatę, że się
kochamy…
- To raczej nie będzie trudne… - znów jej przerwał,
obejmując ją i przytulając do siebie.
- ADRIEN! – wrzasnęły na niego kwami. – Ona znów nigdy nie
skończy!
- No, co za nieznośny chłopak! – dodał Plagg.
- Więc… - zaczęła znów Marinette, kładąc mu palec na ustach
tak samo jak wcześniej podczas opowiadania o książce. A on tak, jak wtedy,
pocałował go. – Jeśli go przekonany o naszych uczuciach, a jednocześnie
będziemy odgrywać niechęć między Biedronką a Czarnym Kotem, to może Władca Ciem
chwyci przynętę i przestanie nas podejrzewać?
- To jest… świetny pomysł, Marinette! – wykrzyknął Adrien.
- Jesteś doskonałą Biedronką, Marinette… - wtrącił Mistrz
Fu.
- Mówiłam ci, mistrzu! – dodała znacząco Tikki.
- Jest szansa, że trochę was to ochroni. Ale muszę podjąć
dodatkowe kroki, żeby zapewnić wam bezpieczeństwo. Wasze miracula są zbyt
cenne, żeby ryzykować ich utratę. Myślę, że przyda wam się pomoc dwóch, a może
trzech superbohaterów.
- Trzech? – wykrzyknął Wayzz. – Dlaczego mi to robisz, mistrzu?!
- Wayzz, byłeś moim towarzyszem przez ostatnie sto lat, ale
muszę ci znaleźć nowego opiekuna. Za słaby już jestem, żeby stawić czoła Władcy
Ciem.
- Mistrzu, to był dla mnie zaszczyt. – odpowiedział Wayzz,
składając ukłon.
- Będzie mi ciebie brakować, przyjacielu. – powiedział
Mistrz Fu, a w oczach miał łzy.
---
---
Komentarze
Prześlij komentarz