Miraculum FanFiction: Pocałunek prawdziwej miłości - cz. 9
Adrien zatrzymał się na ulicy i
wciąż nie mógł uwierzyć w to, co się dzisiaj wydarzyło. Prawie poznał tożsamość
Biedronki! Gdyby tylko otworzył tamte drzwi, dowiedziałby się, kim jest ta
dziewczyna, za którą szalał od pół roku. Ale musiał uszanować jej decyzję.
Czuł, że tak będzie lepiej.
---
Pocałunek cz. 8 <- Poprzednia część | Następna część -> Pocałunek cz. 10
Spojrzał na zegarek. Zrobiło się
późno. A przecież umówili się dzisiaj z Marinette na wspólne przygotowanie
referatu!
- Oż, choroba! – mruknął,
przyspieszając kroku.
- Co tam? – spytał Plagg,
zapychając pyszczek kawałkiem camemberta.
- Na śmierć zapomniałem, że
umówiłem się dzisiaj z Marinette! Musimy się pospieszyć.
- Nie nadążam za tymi twoimi
dziewczynami… - mruknął Plagg.
- Marinette nie jest moją
dziewczyną. – odpowiedział Adrien. – Mamy razem zrobić referat z chemii,
pamiętasz?
- Nie wymagaj ode mnie pamiętania
czegokolwiek z tego strasznego miejsca, jakim jest twoja szkoła.
- Ech… Trochę wiedzy by cię nie
zabiło.
- Mnie tam dobrze z tym stanem
wiedzy, jaki mam. Nie rozumiem, na co ma ci się przydać znajomość zasad czy
kwasów.
- A jednak coś słyszałeś… - uśmiechnął
się pod nosem Adrien.
- Niestety, nie umiem jeszcze być
głuchy na zawołanie. – mruknął Plagg i schował się do kieszeni Adriena.
Chłopak wzruszył ramionami i
pobiegł przed siebie. Będzie musiał wymyślić jakąś wymówkę, dlaczego się
spóźnił. Zanim jeszcze pozbierał myśli, tuż za rogiem wpadł na… Marinette.
Spojrzeli na siebie zdumieni.
- Ma… Marinette? – spytał głupio
Adrien.
- Aaa… Adrien… - wymamrotała
Marinette.
- C-co tu robisz? – zagadnął, na
co ona natychmiast się zaczerwieniła.
- Eee… Alya… Martwiłam się o
Alyę. – odpowiedziała nieskładnie.
- Chy… chyba wszystko w porządku?
– zakłopotany wsunął ręce do kieszeni, starając się ze wszystkich sił nie
popatrzeć na dach hotelu Grand Paris.
- Tak mi się zdaje. – westchnęła,
nie patrząc na niego. – Zro… zrobiło się trochę późno… - zmieniła temat.
- No, trochę. – przyznał. – Przepraszam,
że nie dotarłem popołudniu do ciebie.
- Ach, to wszystko przez to
zamieszanie z akumą. – ruszyła przed siebie w stronę domu.
- I co teraz? – spytał, podążając
za nią, wciąż z rękami w kieszeniach. Zupełnie nie umiał zapanować nad tym
nagłym zakłopotaniem, które go ogarnęło. Cały czas bał się, że ona w końcu
zapyta go, co tutaj robił.
- Trochę już za późno za branie
się za referat. – odpowiedziała.
- Masz czas jutro?
- Już ci mówiłam, że z nas dwojga
ja mam mniej napięty grafik. – przypomniała mu z uśmiechem.
- Mimo wszystko nie mogę
zakładać, że nie masz żadnych planów na sobotę. – odpowiedział, a ona spojrzała
na niego szybko. Wydało mu się, że w jej oczach błysnęło zaskoczenie, ale nie
zastanawiał się nad tym zbyt długo.
- Eh, nie mam planów na sobotę. –
mruknęła.
- Mogę do ciebie wpaść jutro
rano?
- Zdefiniuj „rano”. – uśmiechnęła
się pod nosem. – Wiesz, żebym nie czekała od świtu, skoro przyjdziesz około
południa.
- No wiesz? – wykrzyknął zdumiony
i aż się zatrzymał.
- Przepraszam. – szepnęła. –
Żartowałam tylko.
- Nie, w porządku. – odpowiedział
natychmiast, zastanawiając się mimowolnie od kiedy to Marinette żartuje. – Pasuje
ci dziesiąta?
- Może być. – kiwnęła głową.
Szli dalej w milczeniu. On wciąż
z rękami w kieszeniach. Próbował zrozumieć tę dziwną zmianę w zachowaniu
Marinette. Chyba pierwszy raz, odkąd się poznali, zachowywała się swobodniej od
niego. I nawet zażartowała sobie z niego. To było do niej niepodobne. Skąd w
niej taka zmiana? Nie umiał tego rozgryźć. I nie mógł zrozumieć, dlaczego go to
w ogóle obchodzi…
---
Pocałunek cz. 8 <- Poprzednia część | Następna część -> Pocałunek cz. 10
Komentarze
Prześlij komentarz