Miraculum FanFiction: Pocałunek prawdziwej miłości - cz. 10
W sobotni poranek Marinette zerwała
się z łóżka o świcie. Adrien mógł sobie mówić, co chciał, ale ona wolała być przygotowana
na wypadek, gdyby jednak wpadł wcześniej niż o zapowiadanej dziesiątej. Zaczęła
od gruntownego od-Adrien-owania swojego pokoju. Usunęła wszystkie jego zdjęcia
ze ścian, zmieniła tapetę na monitorze, schowała pomiętą kartkę z wierszem,
który napisał w walentynki – głęboko do szuflady. Z myślą, że tę pamiątkę jednak
zachowa na zawsze.
---
Pocałunek cz. 9 <- Poprzednia część | Następna część -> Pocałunek cz. 11
Obrzuciła pokój uważnym
spojrzeniem. No, teraz nadawał się do zaproszenia tu chłopaka, o którym marzyła
nieprzerwanie od pół roku do środy… Do walentynek. Walentynki zmieniły
wszystko. Jeszcze nie ogarniała tego tak do końca, ale czuła, że coś się
zmieniło. Czuła to wczoraj wyraźnie podczas tego niewymuszonego spaceru –
spaceru z Adrienem. Spaceru, za który jeszcze trzy dni temu dałaby się pociąć. Spaceru,
który nie wywołał w niej spodziewanej euforii. Spaceru… który okazał się po
prostu normalnym spacerem. Mimo całej romantycznej oprawy, jakim był paryski
bezchmurny i ciepły – jak na luty – wieczór…
Zeszła na dół na śniadanie.
- Jak tam, skarbie? Wyspałaś się?
– spytała ją mama.
- Pewnie. – Marinette uśmiechnęła
się w odpowiedzi.
- Jak ci się udała randka?
- J-jaka r-randka? – zająknęła się
Marinette, czerwieniąc przy okazji okropnie.
- Widziałam, że odprowadził cię
jakiś chłopiec. Czy mnie się wydawało tylko, czy był to Adrien? – mama uśmiechnęła
się znacząco.
Marinette wolałaby teraz cofnąć
czas i nie nawijać tyle o Adrienie Agreste w domu. Jej rodzice byli święcie
przekonani, że jest w nim zakochana po uszy. Co było poniekąd prawdą. Do trzy dni temu.
- Mamo… - jęknęła.
- Nie podglądałam was specjalnie.
– wyjaśniła mama z uśmiechem, krzątając się po kuchni. – Ale długo cię nie było
i od czasu do czasu wyglądałam przez okno. Wiesz, że wczoraj był atak akumy?
Martwiłam się.
- Powinnam zadzwonić, wiem. –
odpowiedziała skruszona Marinette.
- Następnym razem zadzwoń. –
odpowiedziała mama, obrzucając ją wyrozumiałym spojrzeniem.
- Oczywiście, mamo…
- No, to co chcesz na śniadanie? Pewnie
zgłodniałaś po tych porannych porządkach?
- Skąd wiesz…? – wyrwało się
Marinette.
- Że sprzątałaś? – uśmiechnęła się
Sabine. – Mamy wiedzą wszystko, kochanie.
- Och, no tak… - parsknęła Marinette.
- I nie są głuche. – dokończyła mama.
– Co cię tak wcześnie wzięło na sprzątanie?
- Och… - Marinette ponownie
zaczerwieniła się potwornie. – Bo… Wiesz mamo, przyjdzie dzisiaj Adrien…
- Umówiliście się znowu? –
ucieszyła się mama.
- Mamy przygotować referat na
następną lekcję chemii. – wyjaśniła Marinette.
- Ach… - mama westchnęła takim
tonem, jakby wszystko rozumiała.
- Naprawdę, mamo.
- Oczywiście, kochanie. – Sabine uśmiechnęła
się do córki. – To co z tym śniadaniem?
Marinette zerknęła szybko na zegar
wiszący w kuchni. Miała jeszcze ponad godzinę do przyjścia Adriena.
Wystarczająco dużo czasu, żeby przygotować śniadanie razem z mamą.
- Tak sobie pomyślałam, że może
zrobiłybyśmy razem gofry? – zaproponowała z uśmiechem.
- Świetna myśl, skarbie! –
roześmiała się mama. – Tylko nie zbliżaj się do mąki. – zażartowała.
Marinette parsknęła śmiechem i podeszła
do mamy szybkim krokiem. Uwielbiała z nią gotować – chociaż czasami była
wyjątkowo niezdarna. Ostatnio zauważyła jednak, że takie wpadki zdarzały jej się
coraz rzadziej. Zupełnie jakby zwinność Biedronki wpłynęła na niezdarność
Marinette.
Nagle ze zdumieniem uświadomiła
sobie, że ta zwinność nie była cechą Biedronki, tylko jej własną cechą –
jedynie głęboko gdzieś ukrytą. Szczególnie w sytuacjach, kiedy czuła się
niepewnie. Nigdy nie zdarzyło jej się pokłuć igłą podczas szycia czy zaciąć
papierem podczas projektowania. W tej dziedzinie była dobra i czuła się pewnie.
Jedyne, co musiała teraz zrobić, to poczuć się pewnie w pozostałych dziedzinach
jej życia. Nie będzie to łatwe. Ale przecież… Przecież była Biedronką, czyż
nie?
---
Pocałunek cz. 9 <- Poprzednia część | Następna część -> Pocałunek cz. 11
Komentarze
Prześlij komentarz