Miraculum FanFiction: Tamten Dzień - cz. 15

Emilie Agreste zatrzymała się w holu wejściowym i rozejrzała uważnie. Jej wzrok przykuł wielki portret Gabriela z Adrienem. Musiał powstać po jej zniknięciu. Westchnęła ze smutkiem i zerknęła przez ramię na swojego syna. Od kiedy wyszli z kryjówki Władcy Ciem, nie wypuszczał z objęć swojej drobnej dziewczyny. Emilie uśmiechnęła się ukradkiem. Spełniło się jedno z jej marzeń – jej syn zakochał się z wzajemnością.
- Zgłodniałam. – wyznała nagle zdziwiona, zupełnie jakby odzwyczaiła się od tak przyziemnych potrzeb jak jedzenie.
Adrien natychmiast przestał szeptać z Marinette i spojrzał na mamę uważnie.
- Możemy iść do jadalni i poprosić o kolację, mamo. – zaproponował.
Marinette spojrzała na niego z ukosa. Spodobała jej się ta miękka nuta w jego głosie, kiedy wypowiadał słowo „Mama”. Aż miała ochotę znów go pocałować. No dobra… Miała ochotę całować go właściwie bez przerwy. Ale po czymś takim, to szczególnie trudno było jej się opanować.
- Nigdy nie lubiłam tej jadalni. – wyznała Emilie. – Zjedzmy w kuchni.
- W kuchni? – zdziwił się Adrien.
- Nie, nie w tej! – roześmiała się mama, domyślając się, że syn pomyślał o ich głównej kuchni, po której krzątali się zawodowi kucharze osobiście wybrani przez Gabriela. – Mam na myśli naszą małą kuchnię na górze. Ona jeszcze działa?
- Raczej zarosła kurzem. – mruknął Adrien.
Od kiedy zniknęła mama, stopa członka rodziny Agrestów nie stanęła w tamtej kuchni. Ojciec wyraźnie zakazał Adrienowi wchodzenia do niej. Zbyt wiele wspomnień o mamie wiązało się z tamtym pomieszczeniem.
- Twój ojciec nigdy by nie pozwolił, żeby cokolwiek w tym domu zarosło kurzem. – zażartowała mama, a Marinette przez moment zastanawiała się, co ona widziała w Gabrielu?
Poszli na górę. Tuż obok pokoju Adriena rzeczywiście znajdowała niewielka kuchnia. Według Marinette i tak była większa niż ta, którą dysponowali jej rodzice. Ale skoro Emilie Agreste nazywała ją małą kuchnią, to niech taka będzie. Strach pomyśleć, jak wielka była ich normalna kuchnia!
Po chwili rozsiedli się wygodnie przy niewielkim stole. W kubkach parowała pachnąca nieziemsko czekolada, którą przygotowała Marinette. Adrien próbował patrzeć jej na ręce, ale zasłoniła się tajemnicą rodzinną Dupain-Chengów i odesłała go z kwitkiem zanim poznał sekrety przygotowywania idealnej czekolady.
- Możecie mi teraz wyjaśnić to wszystko? – spytała cicho Emilie, pociągając łyk czekolady. W następnej sekundzie posłała Marinette zdumione spojrzenie. – Jest przepyszna. W życiu nie piłam tak doskonałej czekolady.
Adrien uśmiechnął się szeroko, aż zaświeciły mu się iskierki w oczach. Zerknął szybko na Marinette. Siedziała zarumieniona i zakłopotana, jakby nie spodziewała się pochwały. Wyglądała tak uroczo, że ledwo usiedział na swoim krześle. Nie mogli się przecież ciągle obściskiwać przy mamie! Do tej pory jakoś im obecność mamy nie przeszkadzała, bo zbyt wiele wydarzyło się w ciągu ostatniej godziny, zbyt wielką czuli ulgę, zbyt długo tłumili uczucia, które żywili do siebie, a które wreszcie znalazły ujście i wzajemność, żeby przejmować się czyjąś obecnością. Nawet jeśli to była mama.
Ale teraz, gdy opadły pierwsze emocje po ostatecznym rozprawieniu się z Władcą Ciem i z odzyskaniem mamy, Adrien poczuł się nieco skrępowany jej obecnością. Nie na tyle, żeby jednak nie siedzieć obok Marinette i nie trzymać jej za rękę. Ale na pewno na tyle, żeby nie pozwalać sobie na nic ponadto. Przynajmniej na razie.
Mama nieznacznie się uśmiechnęła, a oni oboje się zarumienili. Marinette zrobiła nawet ruch, jakby chciała schować rękę, ale Adrien nie pozwolił jej na to. Dopiero co poświęcił dla niej swoje życie. Chwilę temu wyznali sobie uczucia – nie było się czego wstydzić. Tym bardziej, że przecież po drugiej stronie stołu siedziała jego mama, osoba najbardziej mu życzliwa w całym jego życiu.
- Nie wiem, czego do niej dosypałaś, ale od razu czuję się lepiej. – szepnęła mama Adriena.
- To czekolada. – uśmiechnęła się Marinette. – Z definicji poprawia humor.
Emilie zapatrzyła się w uśmiech dziewczyny. Z każdą chwilą coraz lepiej rozumiała, dlaczego jej syn stracił dla niej głowę. Bo, że stracił dla niej głowę, było raczej oczywiste. Wystarczyło przyjrzeć się uważnie, jak on na nią patrzy, jak ją obejmuje, jak trzyma za rękę.
- To dlaczego nie pozwoliłaś mi popatrzeć, jak ją przyrządzasz? – zapytał Adrien, puszczając do niej oko.
- Już ci mówiłam, że to tajemnica rodzinna, a ty nie masz w nazwisku ani Dupain, ani Cheng.
- Mimo wszystko, można powiedzieć, że zostanie w rodzinie. – mrugnął do niej, a ona się zaczerwieniła. Uśmiechnął się i dodał: - No, nie daj się prosić.
- Ale to naprawdę głupie. – szepnęła. – To raczej taki przesąd. Takie jakby magiczne zaklęcie.
- Biorąc pod uwagę, że żadne z nas tutaj nie wierzy w magię ani zaklęcia i w ogóle… - zaśmiał się, po czym zarobił kuksańca.
- Co to zaklęcie? – spytała cicho Emilie, na co oboje od razu spoważnieli.
- Eee… - zająknęła się Marinette. – Z moimi rodzicami mawiamy zazwyczaj, że dodajemy… ehm… szczyptę miłości. – znów zarumieniła się aż po czubek głowy.
- No to nic dziwnego, że wyszła taka przepyszna. – szepnęła mama Adriena, spuszczając wzrok w kubek z czekoladą, żeby przynajmniej w ten sposób dać dzieciakom choć namiastkę prywatności. Zdążyła jednak zauważyć kątem oka, jakim spojrzeniem jej syn obdarzył swoją dziewczynę. I pomyślała, że dobrze się stało, że Adrien potrafi czuć i wyrażać swoje uczucia.
- Dużą tę szczyptę musiałaś dać. – szepnął Adrien.
- Nie liczy się ilość, tylko jakość. – odcięła się Marinette.
Przez chwilę nie był pewien, czy ona robi to specjalnie, czy niechcący, ale stawała się coraz bardziej urocza z każdą chwilą. Czy to możliwe, żeby zadurzał się w niej jeszcze bardziej?
- W takim razie jestem pod wrażeniem jakości, Moja Pani… - powiedział cicho, patrząc jej w oczy tak, że nagle zabrakło jej tchu. Już się pochylał, żeby ją pocałować, kiedy ona jednak cofnęła się nieco. Może i jego mama wpatrywała się w swoją czekoladę, ale wciąż tu siedziała razem z nimi! Dla Marinette to było jednak trochę zbyt wiele.

---
Tamten Dzień cz. 14  <-  Poprzednia część  |  Następna część  ->   Tamten Dzień cz. 16

Komentarze

Popularne:

Miraculum FanFiction: Luka - cz. 1

Ta Noc - cz.20

Ta Noc - cz.19

Pan Gołąb po raz 72

Miraculum FanFiction: Zagadka Chloe B. - cz. 15