Miraculum FanFiction: Tamten Dzień - cz. 19

Wyszli w trójkę z pokoju Adriena. Wokół panował półmrok. Marinette poczuła gęsią skórkę na całym ciele. Było tu trochę strasznie. Zdecydowanie bardziej lubiła swoje przytulne mieszkanie nad piekarnią rodziców. Odruchowo przytuliła się mocniej do Adriena, a on natychmiast objął ją mocno.
Weszli do gabinetu Gabriela. Marinette stanęły przed oczami obrazki sprzed kilku godzin. Kiedy wpadli w idealnie zastawioną pułapkę. Teraz dopiero do niej dotarło, że Władca Ciem wszystko zaplanował w najdrobniejszych szczegółach. Nawet podświetlenie portretu żony, żeby uwydatnić ślady na przyciskach. Poczuła dreszcze.
- To już za nami, Marinette… - szepnął jej Adrien, którego myśli musiały pobiec tym samym torem.
- Wiem… Ale nadal mnie to przeraża. A kiedy pomyślę, że on… On tam wciąż jest, Adrien.
- Wiem. – kiwnął głową.
Stanęli przed portretem. Adrien odsunął obraz, a wtedy Wayzz otworzył sejf od środka tak, jak kiedyś zrobił Plagg. Adrien wyjął księgę o miraculach oraz spinkę z Pawiem. Przekazał uroczyście Mistrzowi Fu, który kiwnął znacząco głową. Wszystko odbyło się w całkowitym milczeniu. Adrien zamknął sejf i zakrył go obrazem. Odwrócił się do Marinette i uśmiechnął pokrzepiająco. Nadal nie wyglądała na zbyt pewną siebie. Przytulił ją mocno.
- Wracajmy może do mojego pokoju. – zaproponował.
W przeciwieństwie do Marinette on teraz poczuł się pewniej. Zrzucił z siebie ciężar, który nieświadomie miał na swoich barkach. Oddał prawowitemu właścicielowi zagubione przedmioty, przywłaszczone wcześniej przez jego ojca.
- I co będzie jutro? Przyjedzie policja i co? Mamy z nimi rozmawiać jako my czy jako superbohaterowie? – roztrząsała Marinette, kiedy już wrócili do pokoju Adriena.
- Lepiej będzie, jeśli Biedronka i Czarny Kot znikną podobnie jak Władca Ciem. – wtrącił Mistrz Fu.
- Ale wtedy policja nigdy nie wyjaśni śmierci mojego taty. – odpowiedział Adrien.
- Naprawdę chciałbyś, żeby policja ją wyjaśniła? Do jakich wniosków dojdzie policja, jeśli wykluczy działanie magii, której nie da się logicznie wyjaśnić? – zapytał retorycznie Mistrz Fu. – Musicie zniknąć jako superbohaterowie.
- Czy to znaczy… - zająknęła się Marinette i łzy napłynęły jej do oczu.
- Tak, Marinette.
- Ale…
- Musicie zacząć żyć własnym życiem. – powiedział Mistrz Fu. – Wiem, że nie można wrócić do tego, jakie było wasze życie zanim utrzymaliście miracula. Pod pewnymi względami i tak będzie ono lepsze teraz niż było dwa lata temu.
- Będzie mi brakowało Tikki. – szepnęła Marinette, a po jej policzkach płynęły łzy.
- A mnie Plagga.
Drżącymi rękami Marinette odpięła kolczyki, Adrien zaś z wahaniem zsuwał pierścień z palca. Oboje czuli się tak, jakby właśnie zabierano im część duszy. Tak bardzo zżyli się ze swoimi kwami przez te dwa lata. Jak mieli teraz żyć?
- Musicie patrzeć w przyszłość. – poradził Mistrz Fu, patrząc na nich ze współczuciem. – Spójrzcie na to, jak zmieniło się wasze życie. Adrien nie siedzi zamknięty w domu jak w więzieniu, Marinette stałaś się pewniejsza siebie. Macie siebie, macie przyjaciół. Możecie poświęcić się codziennym obowiązkom i przyjemnościom bez obaw, że w każdej chwili może nastąpić atak superzłoczyńcy, który zrujnuje wam dzień.
- Ja to wszystko rozumiem, Mistrzu. – odezwała się Marinette cicho, przełykając łzy. – Mnie będzie brakować Tikki jako przyjaciółki, a nie bycia Biedronką. Tak bardzo mi pomogła w ciągu tych dwóch lat. Mogłam jej się zwierzyć ze wszystkiego, a ona zawsze znalazła dla mnie dobrą radę.
- Marinette… Musisz mieć przyjaciół wśród ludzi. I przecież masz.
- To nie to samo.
- Każda historia ma swój początek i koniec. Ta właśnie się skończyła. Teraz zaczynacie nową historię. Trzeba iść dalej.
- Mistrzu…
- Nie, Marinette. Nie znajdziesz mnie już pod tamtym adresem.
- Nie o to chodzi, Mistrzu… - uśmiechnęła się Marinette. – Chciałam się zapytać, jak mam wrócić do domu, skoro nie mogę wrócić jako Biedronka.
Adrien spojrzał na nią zdumiony i nagle roześmiał się głośno, a wkrótce dołączył do niego Mistrz Fu.
- Podrzucę cię w drodze powrotnej, Marinette. – powiedział wreszcie staruszek. – Jestem z was dumny. – dodał na koniec. – Nie mogłem wybrać lepiej.
Marinette odwróciła się do Adriena.
- No to jednak lecę.
- Szkoda… - westchnął Adrien.
- Widzimy się jutro z samego rana. – szepnęła, a on przyciągnął ją do siebie, żeby ją pocałować na pożegnanie.
- Dobranoc, Marinette.
- Dobranoc, Adrien.
I po chwili już jej nie było. A Adrien został sam w swoim wielkim pokoju – po raz pierwszy od dwóch lat zupełnie sam. Z zapasami śmierdzącego camemberta, którego nie znosił. Co on ma teraz zrobić z tym serem?

---
Tamten Dzień cz. 18  <-  Poprzednia część  |  Następna część  ->   Tamten Dzień cz. 20

Komentarze

Popularne:

Miraculum FanFiction: Luka - cz. 1

Pan Gołąb po raz 72

Szalik dla Dwojga - Cz. 16

Miraculum FanFiction: Luka - cz. 4

Ta Noc - cz.20