Miraculum FanFiction: Tamten Dzień - cz. 3
Adrien zupełnie nie był przygotowany
na spotkanie Marinette tamtego ranka. Wciąż znajdował się jakby pod wpływem tego
snu, który przyśnił mu się tuż nad ranem. A im bardziej starał się go
zapomnieć, tym bardziej zapadał mu w pamięć. Nie mógł pozbyć się tego dziwnego
uczucia w brzuchu na samo wspomnienie trzymania Marinette w ramionach. To było
straszne.
---
Tamten Dzień cz. 2 <- Poprzednia część | Następna część -> Tamten Dzień cz. 4
Samochód nieubłaganie zbliżał się
do szkoły. Adrien – poza dziwną sensacją w brzuchu poczuł też ściśnięcie
żołądka, które wybitnie świadczyło o stresie. Na nic było wmawianie sobie, że
uległ sugestii snu. Obraz sprzed oczu nie znikał, a on sam czuł się, jakby
zaraz miał zemdleć. Przywołał się do porządku. Takie zachowanie nie przystoi
facetowi!
Och, przydałoby się teraz trochę
pewności siebie Czarnego Kota! Gdyby tylko mógł się przemienić i ukryć Adriena
na resztę dnia pod maską superbohatera! Nie musiałby stawiać czoła Marinette.
Zaraz, zaraz… Czy on właśnie nie
tchórzył? No bo czego tu właściwie się bać? Marinette jest nadal jego przyjaciółką.
Wczoraj uratowała mu skórę i to niejeden raz. Gdyby nie jej pomysły, połowa
wczorajszych sensacji w ogóle by się nie wydarzyła. Zostałby po prostu
stratowany przez fanów i zostałaby z niego tylko mokra, pachnąca najnowszymi
perfumami plama.
Odetchnął kilka razy głęboko,
żeby się opanować. „Myśl jak Czarny Kot. Myśl jak Czarny Kot!” – powtarzał
sobie w myślach, podczas gdy kierowca zwalniał przed szkołą. – „Jesteś
superbohaterem. A Marinette jest twoją przyjaciółką. Tylko przyjaciółką! Bardzo ładną przyjaciółką. Nie, nie, nie! Tylko przyjaciółką i na tym koniec myśli
o niej!”
No to wysiadka.
Zgarnął torbę i z ciężkim
westchnieniem wysiadł z samochodu.
I już po chwili wiedział, że trzeba
było nie odwoływać się do pomocy Czarnego Kota. Jeśli liczył na jakąkolwiek cechę
Czarnego Kota, to właśnie dostał to, czego nie chciał – jego pecha. Bo natknął
się właśnie na tę osobę, której pragnął dzisiaj uniknąć – Marinette stała u
stóp schodów i wyglądała, jakby wahała się przed zrobieniem pierwszego kroku.
Czyżby czuła się tak jak on?
- Cześć! – przywitał się
konspiracyjnym szeptem, stając tuż za nią.
Aż podskoczyła i odwróciła się
gwałtownie w jego stronę. Na moment czas jakby stanął, a oni patrzeli w siebie
zarumienieni.
- Cz-cześć… - wyjąkała
zakłopotana.
- Zastanawiasz się, czy w ogóle
tam wchodzić? – domyślił się.
- To będzie straszne. –
uśmiechnęła się krzywo. – Patrzyłeś wczoraj na portale społecznościowe?
- Nie miałem okazji. – mruknął.
- No to twoje szczęście. –
westchnęła. – Czasami ignorancja jest błogosławieństwem.
- Udało mi się wczoraj obejrzeć
ten film. – wyznał nagle, zagłuszając dziwne emocje, które obudził ten jej
półuśmiech. I dlaczego on nigdy wcześniej nie widział, że ma takie niesamowicie
niebieskie oczy. „Nie, czekaj, wróć. Skup się. To tylko twoja przyjaciółka!”
- Och, naprawdę? – ucieszyła się
i spojrzała na niego roziskrzonym wzrokiem. – Ale… jakim cudem?
- Eee… - stracił rezon. Dlaczego
ona tak na niego patrzy? Niech nie patrzy! – Okazało się… eee… że mój tata
wciąż go ma w swoim gabinecie. I obejrzeliśmy go razem. Masz pojęcie?!
- Och, Adrien! Naprawdę bardzo
się cieszę! – powiedziała z entuzjazmem i na potwierdzenie tych słów chwyciła
go za rękę i mocno ścisnęła.
- Hej, ludzieeee! – wrzasnął ktoś
na szczycie schodów i Adrien odwrócił zafascynowany wzrok od Marinette. –
Adrien ze swoją dziewczyną przyszeeeedł!
- O Boże… - szepnęła Marinette ze
zgrozą i natychmiast puściła rękę Adriena. A przynajmniej próbowała puścić jego
rękę, bo on wciąż trzymał ją mocno. Zupełnie nieświadomie, bo rozsądek by
nakazywał udawanie, że nic się nie dzieje i nic ich nie łączy. Poza przyjaźnią.
Nie, wróć! Przecież nie trzeba było tego udawać. Ich naprawdę nic nie łączyło poza przyjaźnią.
- Chodź. – powiedział spokojnie,
dziwiąc się, skąd ten spokój w jego głosie. Wewnątrz emocje grały już na
najcieńszych strunach, wprawiając go w stan bliski upojenia. – Miejmy to za
sobą.
---
Tamten Dzień cz. 2 <- Poprzednia część | Następna część -> Tamten Dzień cz. 4
Komentarze
Prześlij komentarz