Miraculum FanFiction: Długo i szczęśliwie - cz. 6
- Wracając do naszej opowieści. –
Adrien mrugnął do żony porozumiewawczo. – Czarny Kot także ukrywał swoją
prawdziwą tożsamość. Na co dzień był bowiem zwykłym uczniem…
- Nie zwykłym uczniem, tylko
uczniem wyjątkowym. – wtrąciła Marinette. – A ponadto bardzo popularnym
modelem, za którym szalało pół miasta. I bardzo nieszczęśliwym chłopcem, który
nie był tak kochany, jak na to zasługiwał. – dodała cicho. Adrien rzucił jej smutne
spojrzenie, a ona uśmiechnęła się do niego ciepło. Zielone rozbłyski w jego
oczach wróciły natychmiast na swoje miejsce.
- Pewnego dnia Adrien, bo tak
nazywał się ten chłopiec, wziął udział w kampanii reklamowej nowych perfum. –
podjął historię Adrien. – Wszyscy dosłownie oszaleli na punkcie tej reklamy. I
modela. Prześladowały go tłumy wielbicieli. Nigdzie nie mógł się ruszyć, żeby
ktoś go nie zaczepił. To było bardzo męczące. Któregoś dnia Adrien wymknął się
z domu, żeby obejrzeć w kinie pewien bardzo ważny film. – Marinette znów
uśmiechnęła się ciepło, tym razem do wspomnień. – I oczywiście otoczył go tłum
wielbicieli. Adrien rzucił się do ucieczki i zderzył ze swoją najlepszą
przyjaciółką, Marinette właśnie. Mogła go wtedy zostawić na pastwę fanów i
paparazzi. Ale nie, ona zrobiła wszystko, co było w jej mocy, żeby go uratować.
- Ty to wszystko pamiętasz? –
szepnęła zdumiona Marinette.
- Każdą minutę. To był bardzo
ważny dzień. – przytaknął Adrien.
- Mamo, miałaś nie przerywać! –
upomniała się Emma, która słuchała z zapartym tchem opowieści taty.
- Przepraszam…
- Co było dalej, tatusiu?
- Wkrótce się okazało, że to nie
fani byli największym problemem dla Adriena i Marinette. – kontynuował Adrien. –
Do polowania na sławnego modela dołączył superzłoczyńca, Gorizilla. Jego
zadaniem było wytropienie Adriena i odprowadzenie go do domu. Gorizilla miał
bardzo czuły węch i odnalezienie chłopaka zajęło mu parę minut. Porwał Adriena
z kina, w którym chłopak ukrył się razem z Marinette.
- Byliście na randce? – skrzywił
się Hugo.
- To nie była randka. – odpowiedział
mu tata. – Jeszcze. Adrien był przynętą na Biedronkę i Czarnego Kota. I
rzeczywiście, po chwili na dachu jednego z wieżowców, gdzie Gorizilla
przetrzymywał Adriena, pojawiła się Biedronka. – Marinette uśmiechnęła się,
kiedy usłyszała, jak miękko wypowiedział jej super-imię. – I Biedronka
uratowała Adriena. Dzięki swojemu magicznemu jo-jo rozwarła pięść Gorizilli i
Adrien wypadł, a ona go złapała swoim jo-jo. I razem zjechali po linie na sam
dół. Adrienowi wydawało się wtedy, że to najwspanialsza chwila w jego życiu. Od
tylu miesięcy był w niej zakochany…
- A ona w nim. – wtrąciła
Marinette.
- Blee… - wyrwało się Hugonowi.
- Adrien był pod takim wrażeniem
tego, co właśnie zrobiła Biedronka, że zapomniał się na chwilę i prawie nazwał
ją „Moja Pani”, jak zazwyczaj mawiał do niej Czarny Kot.
- Teraz też tak nazywasz mamusię.
– wtrąciła Emma.
- Tak. – Adrien kiwnął głową. –
Ale Biedronka nie zorientowała się w tej pomyłce. Skupiła się na ukryciu
Adriena. Tym razem przed złoczyńcą. I wyczekiwała pomocy Czarnego Kota, który
spóźniał się na akcję.
- Ciekawe, dlaczego… - mruknął
Hugo.
- Adrien potrzebował zastępstwa.
Na szczęście miał oddanego fana, który chętnie go poudawał, podczas gdy
prawdziwy Adrien mógł przemienić się w Czarnego Kota i pomóc Biedronce w walce
ze złoczyńcą. Ten wybieg pozwolił mu zmylić Władcę Ciem co do swojej
tożsamości. Ale też namieszał Biedronce w głowie.
- Proponuję tu zrobić przerwę,
kochanie. – wtrąciła Marinette, na co odpowiedział jej zbiorowy protest. – Musimy
zabrać się za przygotowanie czegoś do zjedzenia, bo inaczej padniemy z głodu. –
dodała. Ale to była tylko wymówka. Opowieść Adriena przypomniała jej jak
skończył się tamten dzień.
---
Komentarze
Prześlij komentarz