Miraculum FanFiction: Tamten Dzień - cz. 25

Następnego dnia spotkali się przy schodach – zupełnie jak w zeszłym tygodniu, dzień po Tamtym Dniu. Adrien uśmiechnął się do siebie na wspomnienie swoich rozterek wtedy mu towarzyszących.
- Jak się masz? – spytał, podchodząc do niej, a ona w odpowiedzi rozpromieniła się w uśmiechu, który rozgrzewał jego serce.
- W porządku. – odpowiedziała. – Naprawdę mi wczoraj pomogłeś.
- Cieszę się.
- Mogłabym przywyknąć do tego, że zastępujesz mi wieczorami Tikki. – szepnęła.
- Też bym mógł przywyknąć, ale nie wiem, co na to twoi rodzice. – mrugnął do niej.
- Czemu mieliby mieć coś przeciwko? – zdziwiła się, na co on spojrzał jej w oczy takim wzrokiem, że aż się zarumieniła. – Trochę wykraczasz poza zakres wsparcia, którego mi udzielała Tikki. – mruknęła.
- Nie tak znowu trochę. – odpowiedział, uśmiechając się szeroko. To była jego słodka zemsta za to, co ona z nim wyprawiała wczoraj wieczorem. A potem przygarnął ją do siebie i pocałował.
- Heeej, ludziska! Adrien przyszedł ze swoją dziewczynąąąą! – znowu ktoś wrzasnął na pół szkoły.
Marinette roześmiała się i przytuliła do Adriena. A on objął ją mocno i poprowadził do szkoły. O ileż różniło się to ich wejście od tego z zeszłej środy! Dzisiaj mieli tych ludzi po prostu w nosie. Liczyło się tylko to, że są razem. I w ogóle nie obchodziło ich to, co sobie pomyślą inni. Zresztą, można powiedzieć, że zaliczyli ten etap w zeszłym tygodniu.
- Cześć, chłopie! – Nino klepnął Adriena w łopatki. – Jak się trzymasz?
- Moje kondolencje… - szepnęła Alya, obejmując Adriena.
Adrien bez słowa kiwnął głową. Wymienił porozumiewawcze spojrzenie z Marinette. Przecież dla niewtajemniczonych kolegów w szkole głównym wydarzeniem weekendu była śmierć jego ojca…
- Czy to prawda, że twoja mama się odnalazła? – zapytała Alya z typową dla siebie ciekawością dziennikarską.
- Prawda. – Adrien potwierdził lakonicznie. Oboje z Marinette próbowali przezwyciężyć zaskoczenie tym, w jakim kierunku poszła ta poranna rozmowa.
- Co się z nią działo przez te dwa lata? – dociekała Alya, więc Marinette w końcu wtrąciła się do rozmowy, upominając przyjaciółkę:
- Alya!
- Przepraszam… - zreflektowała się Alya. – Na pewno nie masz teraz głowy do… - nagle urwała i spojrzała na splecione dłonie Adriena i Marinette. – No, zaraz… Nie no… Poważnie?
- Ale o co chodzi? – wtrącił Nino, nie rozumiejąc sytuacji.
- Jaja sobie robicie? – Alya spojrzała na nich groźnie. – Nie mogliście wybrać lepszego momentu?
Adrien spojrzał szybko na Marinette. Jak przypomniał sobie, jaki moment wybrali w tak naprawdę, to musiał przyznać, że rzeczywiście gorszego nie mogli wybrać. Jeszcze trochę i w ogóle byłoby za późno. Sądząc po minie Marinette – pomyślała dokładnie o tym samym. Prawie parsknął śmiechem, co w obecnej sytuacji byłoby bardzo nie na miejscu.
- Można powiedzieć, że trochę nie mieliśmy wyboru. – mruknął wreszcie Adrien, a z Marinette wydobyło się parsknięcie wstrzymywanego śmiechu.
- Marinette? – Alya zmarszczyła brwi.
- Daj jej spokój. – Adrien machnął ręką. – Zostałem trochę przyparty do muru. I nawet się nie dziwię, że ją to bawi.
- Ale twój ojciec… - zaczęła Alya beznadziejnym tonem.
- Zdążył nam dać swoje błogosławieństwo. – mruknął Adrien, a Marinette zagryzła wargę, żeby się nie roześmiać.

---
Tamten Dzień cz. 24  <-  Poprzednia część  |  Następna część  ->   Tamten Dzień cz. 26

Komentarze

Popularne:

Miraculum FanFiction: Luka - cz. 1

Ta Noc - cz.20

Miraculum FanFiction: Luka - cz. 4

Ciasno, że Kota nie wciśniesz? - cz. 13

Miraculum FanFiction: Długo i szczęśliwie - cz. 5