Miraculum FanFiction: Długo i szczęśliwie - cz. 16
Sesja zdjęciowa trwała niemal do
wieczora. Marinette już z trudem powstrzymywała ziewanie i nie mogła wyjść z
podziwu, że Adrien to wszystko wytrzymuje. Zmrok zapadł o tyle szybciej, że nad
Paryż nadciągnęły ciemne chmury i w najmniej odpowiednim momencie spadł
gwałtowny deszcz, zalewając cały sprzęt fotograficzny rozstawiony nad Sekwaną.
---
Długo i szczęśliwie cz. 15 <- Poprzednia część | Następna część -> Długo i szczęśliwie cz. 17
Adrien rzucił się na pomoc
fotografowi, starając się jak najwięcej cennego sprzętu ukryć pod mostem, kiedy
wielka łapa jego ochroniarza złapała go i siłą zaprowadziła do samochodu. Nie
zdążył jeszcze ochłonąć i zrobić gorylowi awantury o pozostawienie Marinette
samej sobie, kiedy zobaczył ją obok siebie na kanapie w samochodzie. Woda
kapała jej z włosów, a nawet z rzęs. Patrzyła na niego zdumiona. Wszystko stało
się tak szybko.
Zanim zorientowali się, co się
dzieje, samochód zajeżdżał już na podjazd posiadłości Agrestów. Goryl bez
ceregieli odprowadził ich oboje do pokoju Adriena, po czym zamknął za nimi
drzwi i stanął na straży. Jak zazwyczaj. Mimo że z niego też kapała woda.
- Jesteś przemoczona. – zauważył
Adrien. – Spróbuję znaleźć ci coś suchego do przebrania.
- N-nie trz-trzeb-ba… - zaszczękała
zębami Marinette.
- I koniecznie musisz napić się
czegoś ciepłego. – Adrien nie zwracał uwagi na jej słowa.
Poszedł szybko do łazienki i po
chwili wrócił z wielkim ręcznikiem. Marinette tak trzęsły się ręce – tym razem
z zimna – że nie była w stanie wytrzeć głowy, więc Adrien wziął od niej ręcznik
i troskliwie zaczął ją wycierać z wody, a potem owinął ją ręcznikiem.
- T-ty też jesteś mokry. – szepnęła,
patrząc na niego z wdzięcznością.
- Przywykłem do deszczu. –
przetarł się drugim ręcznikiem. – Nie takie rzeczy się zdarzają. Czasami mam
sesję zdjęciową na jakimś totalnym pustkowiu i nie ma gdzie się schować.
Nigdzie się stąd nie ruszaj. Zaraz skombinuję ci coś do przebrania!
Marinette podeszła do kanapy i usiadła
na samym jej brzeżku. Nadal ociekała wodą, ale gruby ręcznik Adriena dzielnie wciągał
wilgoć. Chwilę później wrócił Adrien z tacą, na której stały dwa kubki czegoś
parującego.
- Nie mówię, że masz wypić
wszystko, ale na początek wypij chociaż łyka. A potem musisz się przebrać.
- A t-ty? – spytała, posłusznie biorąc
łyk gorącej czekolady.
- Damy przodem. – odpowiedział z
uśmiechem, po czym wziął ją za rękę i zaprowadził do łazienki. – O mnie się nie
martw. Jak będziesz czegoś potrzebować, krzycz głośno. – ścisnął jej dłoń i pocałował
ją w policzek. I wyszedł.
Marinette na samym początku w
ogóle nie zauważyła, żeby wydarzyło się coś niezwykłego. Przecież kilka dni
temu była tutaj na randce z Adrienem, podczas której całowali się i to nie raz.
Dopiero po chwili dotarło do niej, że teraz nie jest Biedronką tylko sobą.
Nagle stwierdziła, że nie ma
opcji, żeby ona kiedykolwiek wyszła z tej łazienki. I wtedy usłyszała hałas w
pokoju Adriena. Ostrożnie uchyliła drzwi i jej serce zamarło. Adrien siedział
przerażony na kanapie, a nad nim stał czarno-biały superzłoczyńca z wielkim
aparatem z ogromną lampą błyskową. Zamknęła drzwi na klucz i szepnęła:
- Tikki, kropkuj!
Po chwili wpadła przez otwarte
okno do pokoju jako Biedronka. Superzłoczyńca odwrócił się ze złowieszczym
uśmieszkiem i wycelował w nią aparatem.
- Uważaj! – krzyknął Adrien.
- Nie uciekniesz czerwony
owadzie! – wrzasnął superzłoczyńca. – Wkrótce zobaczymy cię w negatywie!
- Kim jesteś, czarno-biały
dziwaku? – odcięła się Biedronka, biegnąc po antresoli. Zauważyła, że wszystko,
w co trafia jej przeciwnik swoją lampą błyskową, zmienia kolory na odwrotne,
zupełnie jakby rzeczywiście zmieniał je w negatyw.
- Jestem Negatywem. Co białe
zmieniam w czarne. Co dobre, zmieniam w złe.
- Przydatna funkcja. – zaśmiała
się. – Nie chciałbyś trzasnąć fotki Władcy Ciem?
Adrien zachichotał. Ależ mu się
podobała ta dziewczyna! Wiedział, że musi szybko się wymknąć i przemienić w
Czarnego Kota, ale jeśli pójdzie do łazienki, to Biedronka się domyśli, że on
zna jej tożsamość. Z drugiej strony może udawać, że idzie sprawdzić, co z
Marinette. Tego mu przecież nie zabroni?
- A ty gdzie się wybierasz, młody
modelu? – zagadnął go nagle Negatyw, zanim Adrien nawet zdołał dotrzeć do drzwi
łazienki. Biedronka na moment wstrzymała oddech. Adrien mógłby zaraz odkryć, że
jej tam nie ma. To znaczy, że nie ma tam Marinette. – Masz ochotę się schować?
A może kogoś tam ukryłeś? Czyżby tę dziewczynę, która prawie zrujnowała nam
dzisiaj sesję zdjęciową?
- Że co? – wyrwało się
jednocześnie Adrienowi i Biedronce.
- Gdyby nie to, że ciągle cię
rozpraszała, zdążylibyśmy skończyć zdjęcia przed tą ulewą! – zdenerwował się
Negatyw. – Nie zniszczyłbym sprzętu za setki, tysiące euro! Z dziewczynami to
tylko wieczne problemy!
I ruszył do drzwi.
Biedronka nie czekała ani chwili dłużej.
Chwyciła mocno Adriena i wyskoczyła przez okno w deszcz.
- Boże, ja chyba zwariowałam do
reszty! – powtarzała cicho, skacząc z dachu na dach. Zupełnie nie zwracała
uwagi na to, że obok niej znajduje się Adrien, który to wszystko słyszy.
- Biedronko, musisz mnie gdzieś
natychmiast zostawić. – wtrącił Adrien.
- Muszę cię gdzieś ukryć, Adrien.
– mruknęła z irytacją. Nie umiała nad nią zapanować. Kilka dni temu wyznawał
jej miłość! A teraz podrywa inne dziewczyny, całuje je w swojej łazience! O
Boże! Zaczęła myśleć o sobie w trzeciej osobie! I to jeszcze w liczbie mnogiej…
- Nie musisz. Przestań mnie
ciągle gdzieś ukrywać. Im dalej mnie zabierasz, tym dalej będziesz miała z
powrotem.
Martwił się o nią. O Marinette,
znaczy się. Poczuła radość zmieszaną z zazdrością. Do tej pory czuła tę
zazdrość na odwrót. Nie sądziła, że kiedykolwiek jako Biedronka będzie
zazdrosna o Marinette. Czuła się kompletnie zagubiona, co tylko wzmagało jej
irytację.
- Muszę… - zaczęła znowu, ale jej
przerwał.
- Musisz wracać. – polecił jej
nagle zniecierpliwiony. – Natychmia… - nie dokończył, bo jego kieszeń właśnie
kichnęła. – No i pięknie… - westchnął.
Biedronka patrzyła na niego z szeroko
otwartymi oczami. Adrien zaczerwienił się gwałtownie, ale już nie było odwrotu.
Z kieszeni wypadł mokry Plagg i z kwaśną miną oznajmił:
- Zaraz się do reszty rozchoruję.
Miejmy to za sobą.
- Przepraszam, Biedronko. –
westchnął Adrien. – Nie tak miało być… Plagg, wysuwaj pazury!
- Mamy do pogadania, Kocie… -
wycedziła przez zęby Biedronka.
- No to jesteśmy umówieni. –
wyszczerzył się w uśmiechu Czarny Kot. – Zaraz po robocie.
I ruszyli na spotkanie z
Negatywem.
---
Długo i szczęśliwie cz. 15 <- Poprzednia część | Następna część -> Długo i szczęśliwie cz. 17
Komentarze
Prześlij komentarz