Nie taki znów nieświadomy - cz.12
- No dobra, Plagg! To musi mieć
jakieś logiczne wyjaśnienie! – westchnął Adrien, chodząc po swoim pokoju.
---
- Przestań to maglować na
dziesiątą stronę, tylko weź się z nią umów i miejmy to za sobą! – Plagg już
tracił cierpliwość.
- Nie… Nie mogę… - wyznał Adrien,
zatrzymując się nagle na środku pokoju.
Zapatrzył się w okno i zamilkł na
dobre. Kwami zaniepokoiło się natychmiast. Może i ten chłopak był beznadziejny
w sprawach sercowych, ślepy na zalety swojej przyjaciółki i strasznie oporny w
zrozumieniu oczywistego, ale był też bardzo wrażliwy i Plagg – mimo ciągłego
nabijania się z niego – był do niego bardzo przywiązany. Oczywiście w życiu by się do tego głośno nie
przyznał! No dobra, może raz czy dwa razy mu się wyrwało jakieś sentymentalne
głupstwo, ale zawsze działo się to pod wpływem ogromnych emocji i musiał być
już naprawdę pod ścianą! I tak miał to denerwujące przekonanie, że Adrien
doskonale wie, że Plagg… no cóż… eee… no tego… kocha go… Ech…
- Eee… Adrien? – kwami podfrunęło
do głowy chłopaka i spojrzało z niepokojem na jego twarz i w nieobecny wzrok
utkwiony gdzieś za oknem. – Haloo! Odezwij się do mnie!
- Co tam? – Adrien jakby
otrząsnął się z zamyślenia i skupił wzrok na kwami.
- Dlaczego nie możesz się umówić
z Marinette? – spytał Plagg, obserwując uważnie chłopaka.
- Bo… no… nie mogę… - Westchnął w
odpowiedzi Adrien i klapnął zrezygnowany na podłogę.
- Nie możesz mówić takich rzeczy
takim tonem, dzieciaku! – zwróciło mu uwagę kwami. – Musisz być konkretniejszy!
- I tak mi nie pomożesz… -
Chłopak tylko pokręcił głową.
- Ale cię wysłucham. Może razem
znajdziemy rozwiązanie twojego problemu?
- Wątpię… - mruknął Adrien pesymistycznie.
– Jak to się mogło stać?! – wybuchnął nagle i spojrzał na Plagga z wyrzutem.
- A co ja niby zrobiłem? –
rzuciło kwami obronnym tonem.
- Ty nic nie zrobiłeś. Samo się
zrobiło! – Adrien spuścił głowę i skulił się na podłodze.
- Hej, dzieciaku! Nie strasz mnie
już… - Plagg podleciał bliżej i przytulił się do policzka chłopaka. – Mów, co
się stało!
- Plagg? – Adrien poderwał głowę
zdziwiony. Jego kwami nigdy, no dobrze: prawie
nigdy, nie okazywało serdeczniejszych uczuć.
- Nie możesz mnie tak straszyć! –
odparł z urazą Plagg, natychmiast odsuwając się od niego. – Ja mam swoje lata!
Prowadzę niezdrowy tryb życia. Powiedziałbym nawet, że wyniszczający.
Normalnie, gdybym był człowiekiem, już dawno zakleiłbym sobie żyły i tętnice
camembertem. Żyję w nieustającym stresie, że pojawi się superzłoczyńca i pewien
nastolatek z problemami sercowymi znów zmusi mnie do ciężkiej pracy
superbohatera… - mamrotał, próbując zatuszować chwilę empatii.
- Zapomniałem, że bywasz
wrażliwy… - mruknął Adrien, którego rozbawiła przemowa kwami.
- Wcale nie bywam. Muszę tylko dbać o ciebie, bo jeszcze mnie zmusisz do
zniszczenia połowy Paryża i będzie na mnie. Jak z Pizą. Albo Atlantydą…
- Plagg? Wszystko w porządku?
- Ze mną tak. To ty mnie straszysz! Potem wpadam w stres
i zaczynam gadać od rzeczy. Muszę zjeść jakiś ser! – Plagg poleciał do talerza
z camembertem, po czym wrócił do Adriena, który mimo wszystko skrzywił się,
poczuwszy śmierdzący ser. – A teraz mów, dzieciaku, dlaczego nie możesz umówić
się z Marinette, skoro masz na to ogromną ochotę.
- Skąd wiesz? – wyrwało się
Adrienowi.
- Hehehe… - zarechotał Plagg,
który już najwyraźniej wrócił do formy. – Jestem kwami. Wiem to i owo. Szczególnie „owo”… - dodał
znaczącym tonem, puszczając oko do chłopaka.
- Ech… No dobra… Nie umówię się z
Marinette, bo… Bo przecież ja kocham Biedronkę, prawda?
- Czekaj, ty się mnie pytasz, czy
co?
- Zupełnie nie wiem, dlaczego nie
mogę przestać myśleć o Marinette. To tak, jakbym zdradzał Biedronkę… - wyznał
Adrien, na co Plagg poleciał po kolejną porcję sera. Że też rozwiązanie było na
wyciągnięcie ręki, a on nie mógł pomóc!
- Ślubu z Biedronką nie brałeś… -
mruknął dyplomatycznie, żując kawałek camemberta.
- Ale wyznałem jej swoje uczucia.
I to nie raz! Czyli określiłem jasno, że jest wybranką mojego serca. Nie mogę
teraz zmieniać obiektu zainteresowania, szczególnie po tym, jak sama mnie
pocałowała!
- Technicznie rzecz ujmując, wyglądaliście,
jakbyś to ty całował ją. A poza tym już kiedyś podjąłeś próbę
zmiany obiektu zainteresowania. Wtedy się jakoś nie przejmowałeś, że zdradzasz
Biedronkę.
- Bo byłem na nią zły, że znów
mnie odrzuciła – przyznał Adrien, od razu zgadując, do czego pije jego kwami.
- Rzeczywiście, dobry powód sobie
znalazłeś – mruknął Plagg sarkastycznie.
- A zresztą, tamto od początku
było skazane na niepowodzenie. Kagami to po prostu… Kagami. Prędzej by mnie
pocięła na kawałki niż…
- Niż co?
- Niż była dla mnie oparciem.
- Ale ty wiesz, że dziewczynę się
ma nie od tego, żeby dawała oparcie? – spytał podejrzliwym tonem Plagg. Ten
dzieciak naprawdę był beznadziejnym przypadkiem.
- Wiem… Ale kiedy tak myślę o
swojej dziewczynie, to… To jednak czuję, że powinna mnie wspierać. Wiesz, w
trudnych chwilach. A nie tylko bywać ze mną na galach i pokazach.
- A czyją twarz ma ta twoja
dziewczyna? – podpytywało się kwami, doskonale już znając odpowiedź.
- Do niedawna miała twarz
Biedronki. Ale dzisiaj…
„No! Dawaj, dzieciaku!” pomyślał
Plagg, wysyłając wszystkie telepatyczne sygnały we właściwym kierunku.
- Dzisiaj nagle odkryłem… że ma
twarz… Marinette… - szepnął Adrien, gapiąc się niewidzącym wzrokiem w
przestrzeń. – Sam nie wiem, skąd to się wzięło. Czemu czuję takie dziwne… -
urwał nagle zmieszany.
- Dziwne co? – podchwyciło kwami.
- …eee… Jakby przyciąganie… -
wyznał chłopak, czerwieniąc się okropnie.
- Może rzeczywiście całowałeś się
z nią wczoraj? – podsunął Plagg. – Może twoje ciało pamięta coś, o czym
zapomniała głowa?
Adrien spojrzał na niego uważnie.
Czuł, że w słowach kwami kryje się klucz do ułożenia rozsypanych puzzli.
---
Nie taki znów nieświadomy cz. 11 <-
Poprzednia część | Następna część ->
Nie taki znów nieświadomy cz. 13
Komentarze
Prześlij komentarz