Nie taki znów nieświadomy - cz.17
- No to jak się domyśliłaś? –
spytał Adrien, kiedy wreszcie przerwał pocałunek.
---
Nie taki znów nieświadomy cz. 16 <- Poprzednia część | Następna część -> Nie taki znów nieświadomy cz. 18
- A ty?
- Ja pierwszy spytałem. – Nie dał
się nabrać na wymijające pytanie Marinette.
Westchnęła ciężko i wyswobodziła
się z jego objęć, po czym wzięła go za rękę i poprowadziła na balkon. Jakoś swobodniej
czuła się tam na dachu, gdzie było mniej uszu do podsłuchiwania. Nie, żeby
podejrzewała swoich rodziców o takie praktyki, ale po kazaniu, którego wysłuchała
przed godziną, mogła spodziewać się co najmniej zwiększonej kontroli.
- Tylko się nie zapomnij i nie usiądź
na barierce! – zażartowała, kiedy już wyszli na balkon. Adrien rzucił jej
nieodgadnione spojrzenie i roześmiał się. A potem stanął obok niej przy
barierce.
- No więc? – przypomniał jej o
swoim pytaniu, a ona zarumieniła się. Westchnęła i zerknęła na niego nieśmiało.
- Najpierw mama pokazała mi
zdjęcie w tych szmatach – powiedziała wreszcie. – Nie mogłam uwierzyć, że
ubraliśmy coś takiego na siebie. Potem widziałam kilka zdjęć, na których
zachowywaliśmy się… no… jakoś tak poufale… Wiesz… Jakbyśmy znali się lepiej, a
może raczej jakbyśmy… jakbym ja –
poprawiła się szybko – czuła się przy tobie całkiem swobodnie. To znaczy… Widać
było, że jesteśmy zażenowani, ale to przez rodziców. Bo między nami była jakaś
nić porozumienia. Rozumiesz, co mam na myśli? – Spojrzała na niego niepewnie.
- Doskonale, póki co… -
Uśmiechnął się.
- A potem były te zdjęcia przed
pocałunkiem, kiedy patrzysz na mnie, jakbyś mnie chciał spytać, czy możesz mnie
pocałować… - szepnęła, a jemu nagle zabrakło tchu, bo przecież dokładnie tak
samo zinterpretował swoje spojrzenie.
- Skąd wiesz? – wyrwało mu się.
- Tak spojrzałby na mnie Czarny
Kot… - wyznała, a jemu zrobiło się gorąco. – A potem zobaczyłam to ostatnie
zdjęcie. I dotarło do mnie, że nie ma możliwości, żebym pocałowała Czarnego
Kota, jeśli godzinę wcześniej całowałam się z tobą. Chyba że… to ty jesteś Czarnym Kotem…
- No patrz… To pomyśleliśmy
całkiem podobnie… - szepnął Adrien. – A co takiego zrobiłaś, że twoja mama
powiedziała mi, że twoja reakcja na zdjęcia nieco ich zaskoczyła?
- Tak powiedziała? – Marinette
zerknęła na niego zmieszana.
- Użyła nawet określenia „delikatnie
mówiąc, była nieco zaskakująca” – przypomniał sobie i aż się zaśmiał na widok rumieńca
na jej twarzy.
- W pierwszej chwili to w ogóle
nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam. No wiesz… Że się całujemy. Możliwe, że
spróbowałam zapaść się pod ziemię. Lub dosłownie pod stół. A potem dotarło do
mnie, że możesz być Czarnym Kotem i wtedy trochę straciłam panowanie nad sobą.
- Aż mnie korci, żeby dowiedzieć
się więcej! – wyszczerzył się w uśmiechu niczym Kot z Cheshire.
- Prędzej umrę… - mruknęła, a on
zaśmiał się w głos.
- A cóż ja bym począł bez ciebie,
Księżniczko? – zapytał retorycznie, obejmując ją.
- Przynajmniej mogę ci już
powiedzieć, z kim się jeszcze całowałam… - wyznała nagle z półuśmiechem.
- Tak? – podchwycił i spojrzał na
nią z zainteresowaniem. – Dlaczego nagle zmieniłaś zdanie?
- Cóż… Bo to byłeś ty – zaśmiała się.
- Jak to ja?
- No, ciebie całowałam,
głuptasie. Jako Biedronka.
- Ach, no tak… To jeden z tych
pocałunków, których nie pamiętam – przypomniał sobie to zdjęcie, które jakiś
czas temu Nadja Chamack pokazała w swoim programie, którego byli gośćmi.
- Biedactwo… - podniosła dłoń,
żeby pogładzić go po policzku. – To rzeczywiście pech, co? Spełnia się twoje
marzenie, a ty tego nie pamiętasz?
- Mówisz teraz o sobie czy o mnie?
– spytał z przekąsem.
- Tym razem o tobie, Kotku.
- Teraz spełnia się moje marzenie i wszystko skrzętnie zapamiętuję –
odparł, zerkając na nią ciepło.
- Naprawdę? A co to za marzenie?
- Ty jesteś moim marzeniem.
- Tak, wiem… - westchnęła, kładąc
mu głowę na ramieniu. – Od wielu miesięcy przecież mi to powtarzasz…
- Nie, Marinette. Nie Biedronka jest moim marzeniem. Ty jesteś moim marzeniem – poprawił ją,
domyślając się, co sugerowała.
- Jak to? – poderwała głowę i
spojrzała na niego zdumiona. – To nie wiedziałeś wcześniej?
- Jak miałem się dowiedzieć
wcześniej? – zaśmiał się. – Twoja mama pokazała mi te zdjęcia przed chwilą.
Dopiero po tych zdjęciach się zorientowałem.
- Czyli… Czyli nie słyszałeś mnie
tam za śmietnikami?
- Za jakimi śmietnikami? – nie
zrozumiał.
- No, na tyłach Wieży
Montparnasse.
- Kiedy?
- Och, no po tym, jak pokonaliśmy
Oblivio – odpowiedziała, wyswobadzając się jego objęć. Oparła się o barierkę i wyjaśniła:
- Przemieniłam się za śmietnikami i potem rozmawiałam z Tikki. A kiedy wyszłam
stamtąd, wpadłam na ciebie. Od tamtej pory zacząłeś się dziwnie zachowywać. Nie
byłam pewna, co usłyszałeś, ale dzisiaj wszystko stało się dla mnie jasne. Kiedy
moja mama pokazała mi nasze zdjęcia i domyśliłam się, że jesteś Czarnym Kotem,
już wiedziałam, dlaczego jako Adrien zacząłeś być taki onieśmielony przy mnie.
Słuchał jej przemowy i nie mógł
uwierzyć w to, co słyszał.
- To wszystko nie tak! –
zaprotestował wreszcie, stając naprzeciwko niej i patrząc na nią roziskrzonym
wzrokiem. – Myślisz, że zachowywałem się dziwnie wobec ciebie, bo dowiedziałem
się, że jesteś Biedronką? Myślisz, że pocałowałem cię wczoraj w deszczu, bo
wiedziałem, że całuję Biedronkę? Myślisz, że powiedziałem ci, że cię lubię, bo wiedziałem,
że mówię to Biedronce?
- A nie było tak? – zerknęła na
niego niepewnie.
- Marinette… Co też ty
opowiadasz! – wykrzyknął, chwytając ją za ręce. – To chyba największa głupota,
jaką kiedykolwiek wymyśliłaś!
- Uprzejmie ci radzę mnie nie obrażać…
- szepnęła groźnie.
- Nie pozwolę ci wygadywać takich
rzeczy o sobie! – powiedział z mocą. – Wszystko, co powiedziałem i zrobiłem od
wczoraj, dotyczyło tylko ciebie,
Marinette. Przyznaję, że powodem była ta dziwna wiadomość, którą sobie wysłałem.
I wciąż nie mam pojęcia, skąd mi to przyszło do głowy. Wydaje mi się, że po
prostu byłem tak zauroczony tobą, że nie chciałem stracić okazji do tego, żeby
cię lepiej poznać.
- A nie napisałeś tam sobie, że
jestem Biedronką? – spytała podejrzliwie.
- Jak ty się bronisz przed tym,
żeby w to uwierzyć! Nie, nie napisałem sobie aż tylu szczegółów. Nie mam
pojęcia, czym się kierowałem. Czy wiedziałem, że nie wolno nam ujawnić swoich
tożsamości, czy może nie chciałem się zasugerować? Ale dołączyłem do maila
zdjęcie, które ci zrobiłem tutaj, w twoim pokoju. Masz na tym zdjęciu taki skupiony
wyraz twarzy, patrzysz przed okno i obmyślasz plan. Wiem, bo wielokrotnie już
widziałem tę minę u Biedronki. To był ostateczny dowód.
- Czyli wiedziałeś wcześniej!
- Otworzyłem załącznik dopiero po
rozmowie z twoją mamą. Wcześniej wciąż traktowałem tę wiadomość jako spam.
- Dlaczego?
- Napisałem sobie, że ubrałem się
w stare ponczo wyjęte ze śmietnika. To nie mogła być prawda. A potem zobaczyłem
na zdjęciach twojej mamy, że jednak tak było.
- No, te poncza mnie do reszty
rozłożyły na łopatki! – Marinette roześmiała się nagle. – Jak to się stało, że
wylądowaliśmy u mnie w domu w tych starych szmatach?!
- Zgodnie z moim e-mailem to ty
mnie na to namówiłaś. A ja bez szemrania się zgodziłem. Widzisz? Byłem pod
wrażeniem ciebie, Marinette. Nie
Biedronki.
- Czyli… Czyli ty lubisz mnie? – spytała wreszcie z wahaniem.
- Od wczoraj wciąż ci to
powtarzam! – roześmiał się. – Chyba zacznę podejrzewać, że dopytujesz się o to
specjalnie, bo lubisz tego słuchać.
- Lubię tego słuchać – przyznała
z półuśmiechem. – Ale nie dopytuję specjalnie. Po prostu trudno mi w to
uwierzyć…
- No to lepiej w to uwierz, bo to
się raczej nie zmieni. Im szybciej przywykniesz, tym lepiej dla ciebie.
- Do czego mam przywyknąć?
- Do tego, że będę cię trzymał za
rękę, że będę wpatrywał się w ciebie wzrokiem pełnym uwielbienia, że będę
zachwycony wszystkimi twoimi pomysłami bez wyjątku… - wymieniał, a ona
zarumieniła się zmieszana. – Zamierzam też od czasu do czasu pocałować cię przy
ludziach.
- Dlaczego to wszystko przychodzi
ci z taką łatwością? – spytała zdumiona.
- Co takiego? – nie zrozumiał.
- Mówienie takich rzeczy…
- Nie wiem… - wzruszył ramionami.
– Po prostu… To płynie prosto z mojego serca. Nie umiem tego ukrywać. Chyba
dlatego tak cię zamęczałem wyznaniami jako Czarny Kot.
- Bo nie umiałeś ukrywać swoich
uczuć do Biedronki? A co się z nimi stało? Wyparowały? Niestały jesteś w
uczuciach, Kotku… - pogroziła mu żartobliwie palcem.
- Wręcz przeciwnie. Biedronka
jest jakby w bonusie. Wciąż kocham tylko ciebie.
- Ko-Kochasz? – podchwyciła.
- No jasne, że kocham. Rany, ja
naprawdę nie umiem się powstrzymać… - szepnął niby to z przerażeniem Adrien.
Marinette tylko zachichotała i
wspięła się na palce, zarzucając mu ręce na szyję. Po takim wyznaniu nie mogła
go nie pocałować.
- Jak utrzymają to tempo, to
jutro będziemy tańczyć na ich weselu… - mruknął Plagg, przyglądając się temu krytycznie.
- A pojutrze na chrzcinach ich
dzieci! – zachichotała Tikki, na co jej partner zarechotał głośno.
Ale ani Adrien, ani Marinette nie
zwrócili na nich najmniejszej uwagi i całowali się dalej.
---
Nie taki znów nieświadomy cz. 16 <- Poprzednia część | Następna część -> Nie taki znów nieświadomy cz. 18
Komentarze
Prześlij komentarz