To tylko pozory - cz.14

(14) - W labiryncie

Marinette zatrzymała się przy pierwszym skrzyżowaniu w labiryncie i odwróciła w stronę Adriena. Wyjęła telefon i poleciła mu zrobić to samo.
- Zasady są proste – powiedziała. – Wysyłam ci pytanie, na które można odpowiedzieć „tak” lub „nie”. Jeśli odpowiesz „tak”, to idziesz w prawo. Jeśli „nie”, idziesz w lewo.
- Skąd będę wiedział, że odpowiedziałem dobrze?
- Pójdę za tobą, jeśli to będzie dobra odpowiedź.
- To zbyt łatwe. Po dwóch krokach będę wiedział, czy odpowiedziałem dobrze.
- Nie. Bo ja ruszę dopiero, kiedy dojdziesz do następnego rozstaja. Jeśli nie przyjdę do ciebie, będziesz musiał zawrócić.
- Brzmi ciekawie. Dobra. Zaczynajmy!
- Dobrze… - szepnęła i szybko napisała coś na komunikatorze.
Adrien zerknął na powiadomienie. „Czy lubię zwierzęta?” Poważnie? Pytała o coś tak banalnego? Na pewno lubiła zwierzęta! Wczoraj wymyślała mu zwierzęce przezwisko. Nawet ośmieliłby się zaryzykować stwierdzenie, że jej ulubionymi zwierzętami są… Koty… Uśmiechnął się pod nosem i poszedł w prawo. A Nino wyminął Marinette, obrzucając ją rozbawionym spojrzeniem, i ruszył za podopiecznym.
Dziewczyna obserwowała spacer chłopaków, po czym westchnęła i podążyła za nimi. To było łatwe. Na zachętę.
- Następne pytanie proszę! – Uśmiechnął się szelmowsko Adrien.
- Nie-e… - Marinette pokręciła głową. – Nie rozmawiamy!
- Oho! Obraziłaś się, że zgadłem?
- Ćśśś… - szepnęła i położyła mu palec na ustach.
Kiedy on próbował opanować zaskoczenie i rozszalałe emocje, ona spokojnie napisała mu kolejne pytanie: „Czy boję się burzy?”
Burza? O to spytała w takiej chwili? Przed sekundą dotknęła jego ust, a teraz pytała go o burzę?! „To tylko pozory!” zadźwięczały mu w uszach słowa Nino. Otrząsnął się zatem i skupił na grze. Kiedy ruszył w prawo ze swoim ochroniarzem, z Marinette wydobyło się tłumione wcześniej westchnienie, bo ona też poniewczasie uświadomiła sobie, co zrobiła. Opanowała się natychmiast, bo Adrien doszedł właśnie do kolejnego rozstaja i zerknął na nią wyczekująco. Podniosła więc brew ironicznie i pokręciła głową. Musiał wrócić.
- Naprawdę? – zdziwił się, a ona znów go uciszyła, choć tym razem jej dłoń nie dotarła do jego ust, lecz zawisła dziwnie między nimi. Wymienili spłoszone spojrzenia i bez słowa ruszyli w lewy korytarz.
„Czy moim ulubionym kolorem jest różowy?”
Adrien zawahał się. Widział ją trzeci dzień z rzędu i ani razu nie miała na sobie niczego różowego. Ale dlaczego wybrała właśnie ten kolor, żeby zapytać o niego w pierwszej kolejności. Podpucha czy może wskazówka? Nie był pewien. Zaryzykował prawy korytarz. I musiał wracać.
„Zielony?” – na następnym skrzyżowaniu było na pewno prowokacją, więc od razu poszedł w lewo. Gdy podążyła za nim, uśmiechnął się zwycięsko. Chyba powoli ją rozpracowywał.
„Złoty?”
To już mogło być prawdą. Dziewczyny lubią błyskotki. Ale nie ta. Znów wracał.
„Masz rację, zbyt krzykliwy. Może srebrny?”
Tak, srebrny bardziej do niej pasował. Ruszył w prawo. I znów wracał. Marinette zachichotała.
„Masz dość?” spytała na następnym skrzyżowaniu. Roześmiał się i poszedł w lewo, a ona zaraz podążyła za nim, nie czekając nawet na koniec korytarza.
„Dużo masz jeszcze kolorów na liście?” – napisał po drodze, naginając trochę zasady ich zabawy.
„Kilka. Czerwony?”
Zastanowił się. Skoro jeszcze chciała zapytać o jeszcze kilka kolorów, to prawdopodobnie czerwony nie był jej ulubionym. Z drugiej strony znów mogła go podpuszczać. Z trzeciej zaś – czerwony idealnie do niej pasował. W końcu była Biedronką, czyż nie?
Skręcił w prawo. I tym razem miał rację.
„Czy jestem spontaniczna?”
Jasne, że była! Poszedł w prawo i ku swemu zdumieniu – musiał wracać. Tego się nie spodziewał. Brała udział w szalonym planie równie szalonego Plagga, zgodziła się na wycieczki, sama zaproponowała tę zabawę w labiryncie… Jakim cudem ona nie była spontaniczna?!
„Czy lubię horrory?” – nie pozwoliła mu zbyt długo rozmyślać nad poprzednim pytaniem.
Nie, nie wyglądała na osobę lubiącą horrory. Ale wcześniej też obstawiał, że bała się burzy. Czuł się całkowicie skołowany. Potrafiła nieźle blefować. Mimo to zaufał intuicji i poszedł w lewo.
„Czy wzruszam się na filmach?”
Oj, na pewno! Od razu poszedł w prawo.
- Tak oczywiste? – zaśmiała się, kiedy doszła do niego.
- Ćśśś… - Tym razem to on położył jej palec na ustach.
„Czy ktoś wyznał mi kiedyś miłość?” – przeczytał zaraz potem i zrobiło mu się gorąco.
Prawo? Lewo? Była przecież śliczna, mądra i sławna. Musiała mieć wielbicieli na pęczki. Poszedł więc w prawo. I znów wracał. Kiedy zerknął na nią zdumiony, ona tylko wzruszyła ramionami.
„Czy byłam kiedyś zakochana?”
Boże, jak on chciał z nią teraz porozmawiać! Dowiedzieć się, skąd ten wybór pytań. I czy miała coś na myśli. W pamięci brzęczał mu Nino z tym swoim „To tylko pozory!”, ale Adrien naprawdę zaczynał wierzyć w to, że…
W którą stronę miał pójść? A co, jeśli to będzie w prawo? Czy to będzie oznaczać kogoś z jej przeszłości, czy może…? Może właśnie jego? Spojrzał na nią bezradnie, ale ona szybko odwróciła wzrok. Nie pomagała. Ruszył więc w lewo. Trudno. Zresztą… znali się dopiero od dwóch dni…
Nie odwrócił się, żeby spojrzeć, czy podążyła za nim. Po chwili stanęła obok niego, a on poczuł tak żałosne szarpnięcie w sercu, że opanował się z najwyższym trudem. Nie była nigdy zakochana. Ani kiedyś, ani teraz
- Twoja kolej, Kotku… - szepnęła.
- To szykuj się na bieganie, Moja Pani… - Uśmiechnął się dla niepoznaki, grzebiąc w sercu rozczarowanie, które było całkowicie nieuzasadnione.

––
To tylko pozory – cz.13  <-  Poprzednia część  |  Następna część  ->  To tylko pozory – cz.15

Komentarze

Popularne:

Rozdział 1 - "Na południe"

Ta Noc - cz.19

Ta Noc - cz.20

Ta Noc - cz.18

Ta Noc - cz.17