To tylko pozory - cz.18

(18) - Porażka

Adrien był pełen złych przeczuć. Nie potrafił sobie wyobrazić, co mogło wprawić przyjaciela w taki nastrój i wywołać tak zacięty wyraz na jego twarzy. Tylko jedna kobieta mogła tego dokonać, ale to było przecież absolutnie niemożliwe, żeby Nino wpadł akurat na nią w tamtym klubie. Musieliby mieć wyjątkowego pecha. Ale co mogło spowodować ten nagły pośpiech, w jakim opuszczali klub?
- Może nie jest tak źle, jak nam się wydaje? – mruknął pod nosem Adrien, kierując się do swojego pokoju. W odpowiedzi jego przyjaciel zerknął na niego ponuro, jakby sam się dziwił, że można się tak naiwnie oszukiwać.
Odpowiedź znajdowała się w jego pokoju i miała postać Plagga, który siedział na kanapie z miną, jakby ktoś umarł. Najwyraźniej czekał na ich powrót.
- Witam na Titanicu, dzieciaku! – odezwał się agent.
- A tobie co znowu? – zdziwił się Adrien.
- Toniemy, chłopcze. I obawiam się, że zabrakło dla nas szalupy.
- Plagg, o czym ty do licha gadasz?
- Nasza ulubiona ślicznotka zdążyła trzasnąć wam fotkę.
- Obiecałeś poczekać z ustawką! – rzucił Adrien ze złością.
- Nie mam z tym nic wspólnego, dzieciaku! – Plagg uniósł ręce w geście poddania się. – Zdjęcie od pół godziny jest u jej wydawcy. Od piętnastu minut u twojego ojca. Ja wiem o tym od pięciu.
- No, ale chyba o coś takiego ci chodziło, prawda?
- Owszem. O coś takiego nam chodziło. Nie przewidzieliśmy jednak dwóch rzeczy: że trafimy akurat na Alyę Césaire i że twój ojciec się wkurzy.
- Mówiłeś, że ojciec się uspokoi!
- Na pewno się uspokoił co do twojej orientacji. Za to zaniepokoił go dobór wybranki serca. Wychodzi na to, że on się nie zadowoli nikim poniżej burmistrzówny.
- Skąd wzięła się tam Alya? – zastanawiał się Adrien i bezwiednie zerknął na przyjaciela.
- Na mnie nie patrz! – obruszył się Nino. – Prędzej piekło zamarznie, niż bym do niej zadzwonił!
- Może menedżerka twojej dziewczyny przyspieszyła sprawę? – mruknął Plagg.
- To nie jej zależało na czasie – przypomniał Adrien.
- Skąd wiesz? – zapytał ironicznie agent. – Dowiedziałem się, że jutro wyjeżdżają.
- Jak to wyjeżdżają?!
- Normalnie. Na jakiś charytatywny koncert czy coś. Pewnie pomyślała, że na śpiewaniu dla biednych więcej ugra dla swojej gwiazdeczki.
- Nie obrażaj Marinette! – warknął Adrien.
- Przepraszam… - mruknął Plagg.
To było coś nowego! On nigdy nie przepraszał. On rzucał sarkastyczną uwagę i po trupach szedł dalej. Adrien obrzucił agenta uważnym spojrzeniem.
- Czy...? – zaczął chłopak, się nie odważył się zapytać swojego agenta o charakter jego znajomości z menedżerką Marinette.
- Lepiej się zbieraj – uciął Plagg. – Jutro w Londynie masz zdjęcia.
- Jak to mam zdjęcia? I to w Londynie?! – żachnął się model. – Co ty w ogóle pi…?
- Adrien? – odezwała się chłodnym tonem Nathalie, asystentka Gabriela Agreste’a, która jak duch pojawiła się nagle w drzwiach. Chłopak zmiął pod nosem przekleństwo, zanim się do niej odwrócił. – Ojciec chce cię widzieć.
- Już idę… - mruknął niechętnie, po czym rzucił znaczące spojrzenie w stronę swojego agenta. No to teraz zbierze plon jego głupiego planu…
Powlókł się za Nathalie do gabinetu ojca, próbując opanować narastającą panikę. Ledwo przekroczył próg, jego wzrok padł na biurko, na którym leżało wydrukowane zdjęcie. Wyraźnie było na nim widać, jak całuje Marinette.
- Co to ma znaczyć, synu? – wycedził Gabriel Agreste lodowatym tonem.
- Mogę to wyjaśnić, ojcze.
- Zatem wyjaśnij. Ja słucham.
- To jest moja dziewczyna, Marinette Dupain-Cheng.
- Dlaczego jeszcze jej nie poznałem?
- Uch… No bo… - zaplątał się Adrien.
- Kim jest ta dziewczyna?
- Ona… Ona jest piosenkarką, ojcze.
- Świeżą gwiazdeczką, która będzie robić karierę, wieszając się na moim synu! – zirytował się Gabriel, a Adrien natychmiast się zorientował, że ojciec zdążył już rozpracować tajemniczą dziewczynę ze zdjęcia.
- Ona wcale nie robi kariery w ten sposób!
- Oczywiście, że nie. – Gabriel zaśmiał się szyderczo. – W każdym razie ja na to nie pozwolę. Koniec z tym, synu! Cokolwiek chciałeś osiągnąć, ja tego nie pochwalam.
- Ale, ojcze…
- Telefon, synu. – Gabriel wyciągnął rękę.
- Tato, jestem już dorosły i… - zaczął Adrien, ale wzrok ojca skutecznie go uciszył. Lata dyscypliny, czy jak to nazwała Marinette: tresury, zrobiły swoje – posłusznie wyciągnął telefon i oddał go.
- Mój syn nie będzie umawiał się z piosenkareczkami. Wybierzemy ci odpowiednią żonę. Koniec z wygłupami. Praca czeka. Jutro zaczynasz sesję zdjęciową w Londynie.
- Ale, tato…
- To tyle, synu. Dobranoc.
I Gabriel odwrócił się plecami do Adriena, dając wyraźny sygnał, że temat został zamknięty.

––
To tylko pozory – cz.17  <-  Poprzednia część  |  Następna część  ->  To tylko pozory – cz.19 

Komentarze

Popularne:

Rozdział 1 - "Na południe"

Ta Noc - cz.20

Ta Noc - cz.19

Ta Noc - cz.18

Ta Noc - cz.17