To tylko pozory - cz.4

(4) - Nie taka bezpieczna opcja

Tikki miała rację. Faktycznie, było z niego niezłe ciacho… Marinette aż westchnęła z żalem. Jaka szkoda, że nie spotkali się przypadkiem na ulicy. Może wpadliby sobie w oko i coś by z tego było. A tak, to czeka ich kilka ustawionych randek, po czym każde pójdzie w swoja stronę. A poza tym przecież… Przecież wszystko wskazywało na to, że ona i tak nie jest w jego typie.
Siedziała zamyślona w samochodzie, którym Tikki wiozła ją na pierwsze spotkanie z Adrienem Agrestem. Nawet nie słuchała swojej menedżerki, bo plotła te same rutynowe farmazony, co przed każdym konkursem czy przeglądem. Punkt pierwszy, drugi, trzeci – bla, bla, bla. Sprowadzało się to mniej więcej do jednego – zachowania pozorów pewności siebie i pełnego profesjonalizmu. Po tylu latach prób, konkursów, talent-show i koncertów wszystko już doskonale wiedziała, więc mogła spokojnie puszczać porady Tikki mimo uszu. I tak zawsze się jakoś udawało.
Tym razem jednak menedżerka była czujna i przerwała przemowę po to, by rzucić cierpkim tonem:
- Powinnaś mnie posłuchać, Marinette. To ważne.
- Przecież cię słucham.
- Jasne… A ja jestem primabalerina z Moskiewskiego Baletu.
- A kto cię tam wie… - mruknęła Marinette. – Może i byłaś primabaleriną.
- Przestań się dąsać i skup się trochę – poradziła Tikki. – Dzisiaj musimy wszystko dopiąć. Mam tylko nadzieję, że nie przyłapią nas żadni paparazzi, bo cała mistyfikacja skończy się klapą. Choć z drugiej strony, zawsze byśmy to jeszcze wybronili tym, że teoretycznie spotykacie się w tajemnicy. Wchodzenie do klubu tylnym wejściem na schadzkę byłoby jakoś na biedę usprawiedliwione. Tylko nie wiem, jak uzasadnić to, że wchodzę tam z tobą.
- Może randką z agentem tego całego Adriena? – Uśmiechnęła się przekornie Marinette, a na widok lekkiego rumieńca na policzkach menedżerki, jej uśmiech tylko się powiększył.
- Zejdź ze mnie! – ostrzegła Tikki.
- A widzisz? To wcale nic miłego być umawianym na siłę.
- Ja to co innego. Skup się na sobie, Marinette. Dzisiaj naprawdę musimy ustalić wszystkie szczegóły. To musi wypaść wiarygodnie.
- To chyba bardziej od niego zależy.
- To znaczy?
- No, jeśli jest gejem, to trudniej mu będzie udawać, że mu się podobam…
- Nikt nie powiedział, że Adrien jest gejem! – Roześmiała się nagle Tikki i aż zwolniła.
- C-co? – zająknęła się Marinette.
Przecież ona zgodziła się na ten szalony plan tylko dlatego, że nie było nawet cienia zagrożenia, że… O Boże…
- Skąd ci to przyszło do głowy? – zapytała menedżerka i korzystając z okazji, że akurat stały na czerwonym świetle, spojrzała rozbawiona na swoją podopieczną.
- N-no przecież… Przecież sama mówiłaś…
- Widzisz? – Tikki uśmiechnęła się triumfalnie i zerknęła przez szybę na światła, po czym ruszyła spokojnie. – Gdybyś słuchała dokładnie tego, co mówię, to byś wiedziała, że to tylko plotki.
- No, ale… - zaczęła Marinette i urwała zakłopotana.
Już po chwili Tikki zatrzymała samochód w bocznej uliczce przed mało estetycznie wyglądającymi drzwiami, odwróciła się do dziewczyny i spytała poważnym tonem:
- Chcesz się wycofać?
- Nie, w porządku. – Ta tylko pokręciła głową. – Muszę się tylko nastawić psychicznie. Wiesz… On naprawdę nie wygląda źle i… No nic… Poradzimy sobie. Jak zawsze.
- Jesteś pewna?
- Tak. Nie mogę pozwolić, żeby tyle godzin twojego prania mojego mózgu poszło na marne… - uśmiechnęła się krzywo Marinette.
- Kiepski żart, kochana. – Tikki skrzywiła się, po czym dla rozładowania atmosfery dodała żartobliwym tonem: – No! Zabieraj stąd już ten swój chudy zadek! Idziemy poznać twojego księcia z bajki.
- Taa, i zamienimy go w żabę.
- Musiałabyś go pocałować. – Menedżerka mrugnęła do Marinette.
- Niewykluczone, że będę musiała to zrobić. Brrr… - otrząsnęła się dziewczyna.
- A tobie co znowu? – Tikki aż zastygła w połowie wysiadania z samochodu i spojrzała na podopieczną ze zdumieniem.
- Słucham?
- Czemu, na Boga, się otrząsnęłaś jakby z obrzydzeniem na myśl o całowaniu Adriena? Nie widziałaś jego zdjęć?
- Nie zdjęcie będę całować, tylko żywego człowieka! – obruszyła się Marinette. – A jeśli nie przypadnie mi do gustu? Jeśli jest jakimś skończonym oblechem? Albo jakimś snobem?
- Pamiętaj, że umowa obejmuje tylko parę udawanych randek. Nie musisz robić nic wbrew sobie. Maślane spojrzenia i trzymanie się za ręce absolutnie wystarczą. A jeśli… - Tikki zawahała się, ale dokończyła: - A jeśli Adrienowi zachce się nagle ciebie całować, ale ty nie będziesz miała na to ochoty, masz prawo powiedzieć „nie”. Zapamiętaj to, proszę!
Marinette rzuciła jej tylko spłoszone spojrzenie i kwinęła głową bez słowa, po czym wysiadła z samochodu. Jej menedżerka westchnęła w duchu. Coraz mniej jej się to wszystko podobało. Czyżby po raz pierwszy w życiu podjęła jednak złą decyzję?

––
To tylko pozory – cz.3  <-  Poprzednia część  |  Następna część  ->  To tylko pozory – cz.5 

Komentarze

Popularne:

Miraculum FanFiction: Luka - cz. 1

Pan Gołąb po raz 72

Ta Noc - cz.20

Miraculum FanFiction: Troublemaker cz. 6

Ciasno, że Kota nie wciśniesz? - cz. 15