To tylko pozory - cz.20

(20) - Pomocna dłoń

To nie była pierwsza konferencja prasowa w karierze Marinette, ale z pewnością najgorsza. Już przed nią dziewczyna miała złe przeczucia, jednak swoje zdenerwowanie zrzuciła na karb ostatnich wydarzeń. Zawsze czuła niepokój przed spotkaniami z dziennikarzami i w przeciwieństwie do koncertów, ten stres nie opuszczał jej aż do końca. Chociaż Tikki nauczyła ją kiedyś odpowiadać na niewygodne pytania, Marinette miała świadomość, że na sali siedzą zazwyczaj ludzie inteligentni i żądni sensacji. Musiała się pilnować przez cały czas, mimo treningu ze swoją menedżerką.
Zanim weszła na salę, wzięła kilka głębszych oddechów, powtarzając sobie, że przecież nie miała powodów do obaw. Co z tego, że dwa dni temu jakiś tabloid opublikował jej zdjęcia z Adrienem. Oboje byli singlami, nikt tu nikogo nie zdradzał... Och, kogo ona chciała oszukać?! Na pewno będą pytali tylko o to! Na szczęście Tikki przygotowała jej kilka gotowych odpowiedzi, które miały jej pomóc skierować wywiady w stronę koncertów i nowej płyty.
No, raz kozie śmierć!
Jak zwykle oślepiły ją światła, jednak nauczona doświadczeniem nawet nie mrugnęła. Przybrała swój Biedronkowy uśmiech i zasiadła za stołem konferencyjnym. Gospodarzem spotkania był dziennikarz z muzycznej telewizji, Michel Lapin, z którym już parę razy miała przyjemność pracować. Cała nadzieja w tym, że nie pozwoli tym hienom pożreć jej na drugie śniadanie. Szczególnie tej jednej, której bujną rudą fryzurę Marinette zauważyła od razu po wejściu na salę.
Alya...
- Dzień dobry! Witam państwa na konferencji prasowej LadyBug! – zaczął Michel. – Jest nam niezmiernie miło, że przybyli państwo tak licznie. Zanim przejdziemy do pytań z sali, nasza gwiazda chciałaby coś ogłosić. Prosimy!
Marinette uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością. Poczuła, że supeł w gardle nieco się poluźnił. Przysunęła sobie nieco mikrofon, dłonie ułożyła swobodnie na stoliku i spojrzała prosto na dziennikarzy. Tak, jak to ćwiczyły z Tikki. Miała wyglądać na pewną siebie i rozluźnioną. Pozory… Znów te pozory…
- Dzień dobry! – przywitała się. – Serdecznie państwu dziękuję za przybycie. To dla mnie zaszczyt być tutaj, na największych targach branży muzycznej. Bardzo się cieszę, że będę mogła wystąpić w ramach Midem. To ogromne wyróżnienie. – Zrobiła przerwę, żeby przejść do właściwej części swojego oświadczenia. – Zaprosiliśmy tu państwa dzisiaj, bo chciałabym się z państwem podzielić wspaniałą nowiną… - znów zawiesiła głos, a po sali przeszedł szmerek podekscytowanych szeptów. Smartfony i dyktafony rozgrzały się do czerwoności, kamery zrobiły zbliżenie na jej twarz. Dziennikarze wstrzymali oddech. „Boże, Tikki naprawdę jest genialna!” przemknęło jej przez myśl. Po chwili kontynuowała: – Dzisiaj z samego rana podpisałam kontrakt z wytwórnią płytową Sony Music Entertainment. Już wkrótce przystąpimy do prac nad moim pierwszym anglojęzycznym albumem.
Szmer się wzmógł i pojawił się las rąk. Michel wziął się do roboty.
- Monique! – wybrał jedną z dziennikarek w pierwszym rzędzie.
- Monique Dubois, magazyn „PopStar”. Czy już wiadomo, jaki repertuar znajdzie się na twoim anglojęzycznym albumie?
- Myślę, że nie zmienimy drastycznie stylu – odpowiedziała Marinette. – Chciałabym nagrać wersje angielskie moich największych hitów. Będziemy też poszukiwać nowych inspiracji.
- Zamierzasz potem ruszyć w trasę? – Monique zadała jeszcze jedno pytanie.
- Z pewnością. Ale na razie zbyt wcześnie na szczegóły.
Dziennikarka kiwnęła głową i sobie coś zanotowała. Tymczasem Michel wybrał kolejnego dziennikarza.
- Jacques?
- Jacques Martin z magazynu „La Musique Populaire”. Jak planowana trasa koncertowa wpłynie na twoje życie prywatne?
- Podobnie jak wszystkie dotychczasowe. – Uśmiechnęła się Marinette, choć wewnątrz cała ścierpła. Wchodzili na grząski grunt i musiała się skupić podwójnie, żeby zastosować wszystkie porady Tikki, które miały odwrócić uwagę od sprawy Adriena.
- Teraz chyba trochę się zmieniło w twoim życiu – skomentował Jacques, czemu towarzyszyło pełne zadowolenia chrząknięcie siedzącej obok Alyi Césaire.
- Myślę, że jakoś sobie poradzę – padła chłodna odpowiedź. Ale jeśli Marinette myślała, że pomoże jej to zamknąć temat, którym żyły te wszystkie hieny, to była w błędzie. Po chwili w powietrze wystrzeliła ręka jej rudowłosej prześladowczyni.
- Alya? – Michel wybrał ją do następnego pytania.
- Alya Césaire, niezależny blog. Od dwóch dni branża mody i branża muzyczna żyją sensacją, jaką było wyjście na jaw uczucia, jakie połączyło cię z Adrienem Agreste’em… - zaczęła dziennikarka, delektując się słowami, co doprowadzało Marinette do szału. – Czy prawdą jest, że wasz krótki acz ognisty romans przerwał osobiście Gabriel Agreste?
Dobra była, harpia jedna! Ale przecież Tikki przewidziała to pytanie.
- Myślę, że to pytanie powinnaś zadać panu Agreste’owi, a nie mnie.
- Czyli przyznajesz, że związek z Adrienem przeszedł do historii? – podchwyciła Alya.
- Nic podobnego. Uważam tylko, że nie mogę odpowiedzieć na pytania, które powinny być zadane komuś innemu.
- Czy ten romans był przewidziany na potrzebę ukrycia faktu, że Adrien jest gejem?
- Kolejne pytanie, które nie powinno być skierowane do mnie – sparowała cios Marinette, po czym zerknęła na Michela w nadziei, że wybierze innego dziennikarza do następnego pytania. Jednak zarówno on, jak i reszta zgromadzona na sali, wsłuchiwali się w jej potyczkę słowną z Alyą, nie myśląc nawet o jej przerywaniu.
- No to jaki cel miała ta wasza znajomość?
- Dla ciebie wszystko musi mieć jakiś ukryty cel? – spytała Marinette wprost, patrząc swojej oponentce prosto w oczy.  – Wszystko musi być powiązane z show biznesem? Czy ty w ogóle jeszcze wierzysz w coś takiego jak prawdziwa miłość?
Alya zachłysnęła się i zaczerwieniła gwałtownie. Inny dziennikarz natychmiast wykorzystał okazję i podniósł rękę.
- Philippe? – wywołał go Michel.
- Philippe Delacour, “Pop Musique”. Mam pytanie. Czy ten kontrakt jest powiązany z niedawną wizytą Adriena Agreste’a w Londynie?
Marinette poczuła się zdezorientowana. Nic nie wiedziała o żadnej wyprawie Adriena do Anglii. Chyba właśnie odkryła sporą lukę w planie Plagga – nie wymienili się z Adrienem kalendarzami. Teraz mogliby zostać przyłapani na najprostszym pytaniu o niedaleką przeszłość lub najbliższe plany. O ile umowa nadal by obowiązywała…
- Nic mi o tym nie wiadomo… - odparła ostrożnie. – Nie przypuszczam jednak, żeby tak licząca się w branży firma kierowała się czyimś wstawiennictwem w wyborze nowych klientów. Mam ogromną nadzieję, że zapracowałam na ten kontrakt sama. Ciężką pracą.
- Damien? – Michel wskazał kolejnego dziennikarza.
- Damien Moreau, „Le Journal de Nice”. Nie jest trochę tak, że ten wasz domniemany związek jednak pomógł temu kontraktowi?
- Domniemany?! – wykrzyknęła oburzona Marinette, zapominając na moment o złotej zasadzie niepoddawania się emocjom.
- Dziwnym trafem zrobiło się o nim głośno tuż przed zawarciem kontraktu z Sony.
- To już pytanie do pana koleżanki po fachu – ucięła cierpkim tonem LadyBug, zerkając na Alyę. – Nie sądzę, żeby tak skomplikowany kontrakt został przygotowany w ciągu dwóch dni.
- Camille? – kolejna dziennikarka została wywołana przez Michela.
- Camille deWitt, „Le Monde de la Musique”. W takim razie, skoro to taki poważny związek, to dlaczego nie ma tu z tobą Adriena?
Oj, uderzyła w słaby punkt. Marinette poczuła, że cały wystudiowany spokój ulatnia się z niej i zaczyna ją ogarniać panika. Serce zabiło jej w dziwnym rytmie, a dłonie się spociły.
- Mamy… Mamy różne zobowiązania… - odpowiedziała z trudem.
- Ale… Tęsknisz za nim? – dopytywała się Camille z przebiegłym uśmieszkiem.
- Bardzo… - szepnęła Marinette, czując nagle łzy napływające jej do oczu. – Przepraszam!
I wybiegła z sali, po której przetoczył się szum zadowolenia dziennikarzy. Mieli swoją małą sensacyjkę.

* * *
A/N: Wszystkie nazwiska i tytuły gazet lub magazynów są fikcyjne. Wszelkie podobieństwa do osób żywych lub umarłych jest czysto przypadkowe.

––
To tylko pozory – cz.19  <-  Poprzednia część  |  Następna część  ->  To tylko pozory – cz.21 

Komentarze

Popularne:

Rozdział 1 - "Na południe"

Ta Noc - cz.19

Ta Noc - cz.20

Ta Noc - cz.18

Ta Noc - cz.17